- Uprzednio upewniłem się, czy kiedykolwiek ktoś składał wniosek dotyczący Arkadiusza Frąszczaka. W IPN zapewniano mnie, że taki wniosek tam nigdy nie wpłynął. W załączeniu udostępniam swoje zaproszenie na uroczystość wręczenia odznaczeń. Identyczne zaproszenie Frąszczak potraktował jako zaproszenie do odebrania przez niego Krzyża Wolności i Solidarności - mówi Jerzy Langer.
Pisownia oryginalna:
"Nie odebrał Krzyża Wolności i Solidarności, bo nikt mu go nie przyznał
4 września br. Wałbrzyszek opublikował list Arkadiusza Frąszczaka, w którym informuje o powodach nie odebrania Krzyża Wolności i Solidarności. Dołączył do listu treść „listu otwartego” do Prezydenta RP. Arkadiusz Frąszczak ewidentnie mija się z prawdą. Prawdziwym powodem nie odebrania odznaczenia nie jest odmowa odebrania, lecz fakt, że nikt mu go nie przyznał. Pycha A. Frąszczaka spowodowała, że uznał on zaproszenie na ceremonię wręczenia Krzyża, za fakt przyznania jemu tego wyróżnienia. Takie same zaproszenie, jak A. Frąszczak, otrzymało kilkaset osób, w tym; parlamentarzyści, radni, działacze społeczni, kapłani, dziennikarze, itp.
Nieświadomy, jakie formalności poprzedzają podpis Prezydenta, postanowił swoim „listem otwartym”, wyrazić swoją miłość do Lecha Wałęsy i jednocześnie niechęć do Prezydenta Andrzeja Dudy oraz IPN. Żeby otrzymać Krzyż Wolności i Solidarności to muszą zostać spełnione następujące warunki: ktoś (organizacja społeczna lub zawodowa) musi zgłosić kandydaturę wypełniając odpowiedni formularz wniosku wraz z uzasadnieniem. Wniosek ten musi też podpisać kandydat, wyrażając jednocześnie zgodę na rozpoczęcie procedury i wolę przyjęcia odznaczenia. Po spełnieniu tych warunków, IPN przyjmując wniosek rozpoczyna procedurę weryfikacji zasadności jego złożenia. Jeżeli kandydat spełnia wszystkie warunki określone w ustawie, wniosek trafia do Prezesa IPN, a ten przedkłada go Prezydentowi RP.
Sprawdziłem w IPN, nikt takiego wniosku dot. Arkadiusza Frąszczaka nigdy nie składał, co oznacza, że stwierdzenie przez zainteresowanego, że został usunięty z listy osób odznaczonych jest absurdalne. Po prostu nigdy na takiej liście nie był. Nasz „bohater” tylko się ośmieszył. Osobiście, muszę przyznać, że zaskoczyła mnie inicjatywa A. Frąszczaka, którego poznałem w drugiej połowie lat 80-tych poprzedniego wieku i to w niezbyt przyjemnych dla mnie okolicznościach. Wówczas grupa uczniów została zatrzymana przez SB. Powodem było rozrzucenie własnoręcznie zrobionych ulotek. SB wykorzystało ten fakt i wymusiło na trzech z nich, w tym na Arkadiuszu Frąszczaku, złożenie fałszywych zeznań dających pretekst do aresztowania dwóch osób z kierownictwa podziemnej „Solidarności” w Wałbrzychu. To był warunek na uchylenie wobec nich aresztu. Faktem jest też, że podczas pierwszej rozprawy sądowej, w wigilię 1985 r., widząc tłumy na sądowych korytarzach, odwołali swoje zeznania. W efekcie, ja i Marek Węgrzynowski, otrzymaliśmy „tylko” po pół roku więzienia, mimo, że akt oskarżenia opierał się wyłącznie na zeznaniach tych uczniów. Uczniowie ci od początku byli objęci opieką, w tym prawną, ze strony „Solidarności” i nikt nie miał do nich pretensji o to, że przyczynili się do aresztowania wałbrzyskich działaczy.
W załączeniu przesyłam fotkę zaproszenia, które otrzymałem, podobnie jak Arkadiusz Frąszczak i wiele innych osób. Wiele osób z niego nie skorzystało , ale nikomu, poza A. Frąszczakiem, nie przyszło do głowy, traktować je jako zaproszenia do wystawiania piersi po odznaczenie. Zakończę cytatem kończącym „list otwarty”, którym Arkadiusz Frąszczak chciał zaimponować; „czy to nie jest jakiś rechot historii?". Historii Arkadiusza F."
Jerzy Langer