Ostatni mecz MKS-u z rezerwami Ślęzy Wrocław wyglądał podobnie. Piłkarze z uzdrowiska grali wolno i bez pomysłu. Na Ślęzę to wystarczyło, a na Środę Śląską już niestety nie.
Wysoka temperatura spowodowała, że mecz był toczony w bardzo ślamazarnym tempie. Zarówno faworyzowani gospodarze jak i goście nie stwarzali zbyt wielu okazji do zdobycia goli. Pierwsze minuty to badawcza gra obu ekip i czekanie na błędy rywala. Wreszcie z letargu przebudzili się gospodarze. Marcin Wojtarowicz dośrodkował w pole karne, a tam spory błąd popełnił golkiper gości, który wypuścił futbolówkę z rąk. Do piłki dopadł Łukasz Bębeniec. Jego uderzenie znalazło drogę do bramki gości, ale sędzia gola nie uznał odgwizdując spalonego. Pod koniec pierwszej części nieco śmielej zaatakowali przyjezdni, ale obrona MKS-u bez większych problemów radziła sobie z atakami Środy Śląskiej. Ponadto dobrze dysponowany był Damian Michno.
W drugiej połowie kibice zgromadzeni na stadionie oglądali zdecydowanie ciekawsze widowisko. Niestety, ale stało się tak głównie za sprawą gości, którzy wykazywali większą ochotę do gry i większą wolę walki. Pierwszego gola przyjezdni zdobyli po niepewnej interwencji defensywy Szczawna, a kilka minut później zbyt daleko wysuniętego z bramki golkipera MKS-u udało się pokonać innemu graczowi Polonii. Wynik 0-2 i słaba gra miejscowych spowodowały niezadowolenie kibiców. MKS po stracie drugiego gola zaczął grać nieco szybciej, ale wciąż akacjom brakowało rozmachu. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 0-2, w doliczonym czasie gry Łukasz Kiczua popisał się pięknym uderzeniem i zmniejszył rozmiary niespodziewanej, aczkolwiek zasłużonej porażki.
MKS Szczawno-Zdrój – Polonia Środa Śląska 1-2 (0-0)
MKS: Michno – Smoczyk, Pyda, Kula, Antas (74’ Lewandowski) - Nadzieja, Wojtarowicz, Traczykowski (65’ Kiczuła), Stanuszek - Oskwarek (57’ Kubowicz), Bębeniec