Wnuczka księżnej Daisy i Jana Henryka XV nie kryła wzruszenia zwiedzając zamek w którym upłynęło jej wczesne dzieciństwo.
-Tutaj był mój plac zabaw - mówiła czarująca hrabianka Beatrice, wskazując na oblegany dziś przez turystów dziedziniec honorowy.
Hrabianka Beatrice odwiedziła Książ po wojnie, po raz pierwszy w 2002 roku w towarzystwie brata. Ubiegłotygodniowa wizyta też miała charakter prywatny. Baronówna na Książu – w zamku przebywała krótko, przejazdem. Przyjechała z grupą niemieckich turystów do Krzyżowej. Ma 85 lat. Mieszka w Monachium, ma dwie córki. Tak wspomina dzieciństwo w Książu:
- Mam takie jedno wspomnienie. Nam dzieciom mówiono, że w tym zamku żyje duch. Musicie uważać, bo po tym zamku grasuje duch.
Hrabianka jest wnuczką księcia Jana Henryka XV i księżnej Daisy. Jej rodzicami byli najmłodszy książęcy syn Bolko i hiszpańska markiza Klotylda da Silva. W Książu mieszkała od urodzenia do 1935 roku. Beztroskie dzieciństwo na zamku dzieliła z młodszym bratem Konradem (1930-34), który umarł na zapalenie opon mózgowych i został pochowany w książańskim parku.
Pamięta księżną Daisy, ale z późniejszego okresu, kiedy była już nastolatką. Mam wspomnienie dotyczące mojej babci, ale z tego okresu, kiedy mieszkała w wilii w Wałbrzychu. Pamiętam ją, ona była wtedy bardzo chora, jeździła na wózku. Bardzo dobrze pamiętam też ten wałbrzyski dom – wspomina.
Tydzień temu, przez 3 dni, także podczas swoich 78 urodzin w zamku przebywał w zamku książę Bolko VI von Pless, głowa rodziny Hochbergów.