W związku z kłopotami finansowymi wałbrzyskiego Teatru Lalki i Aktora dyrektor Jerzy Karmiński oddał się do dyspozycji starosty wałbrzyskiego. Zbyt szczupłą dotację ze starostwa – organizatora wałbrzyskich „Lalek”, miały uzupełnić pieniądze ze sprzedaży byłego domu aktora przy ulicy Zamkowej. Sprzedaż nie doszła jeszcze do skutku.
- My chcemy dalej działać, pracować w teatrze, który wygląda coraz lepiej pod względem artystycznym – mówi aktorka Marlena Suder.
- Od paru lat jesteśmy związani z teatrem i Wałbrzychem. Znaleźliśmy coś tutaj. To miasto ma swą magię, koledzy kupili mieszkania, zaciągnęli kredyty. Jest w nas niepokój i przerażenie, co z nami będzie, jeśli stracimy pracę – mówi aktorka Anna Golonka.
- Dlaczego nie ma pieniędzy na taki teatr, czym starostwo to tłumaczy?– pyta aktor Jerzy Gronowski.
- Nasza dotacja jest jedną z najmniejszych w kraju. Składy każdego działu okrojone są do minimum – mówi Zbigniew Prażmowski.
– Mimo to gramy. Spektakle cieszą się powodzeniem – dodaje Marlena Suder.
– Na nasze problemy nie ma żadnego odzewu od władz miasta, a gramy dla Wałbrzycha. Dzieci nie obchodzi polityka – podkreśla Urszula Raczkowska.
– Miarodajny jest widz spektakli niedzielnych, na które trzeba specjalnie się wybrać, kupić bilety. Często mamy nadkomplety! – dodaje Jerzy Gronowski.
- Dyrektor jest i świadczy pracę do końca marca – mówi Jerzy Karmiński. - Moja sytuacja nie jest do końca wyjaśniona, dlatego nie informowałem zespołu. Mam zamiar poinformować wszystkich pracowników o decyzji swojej i decyzji starostwa powiatowego w momencie, kiedy zapadną decyzje ostateczne. W rozmowach indywidualnych nie ukrywam niczego, wyjaśniam obszernie sytuację teatru i moją sytuację – mówi dyrektor Teatru Lalki i Aktora Jerzy Karmiński.
Jeżeli dyrektor Karmiński ostatecznie odejdzie z teatru, starostwo powiatowe może rozpisać konkurs na to stanowisko lub powoła na nie wybraną przez siebie osobę.