W Rynku ustawione zostały dwa krzesła, na których zasiąść mieli: Halina Szymiec Raczyńska z RP i bliżej nieokreślony przedstawiciel SLD. Pomysłodawcy debaty twierdzili, że potwierdzali telefonicznie udział polityka z SLD. Nikt nie przyszedł, więc na przygotowanym krześle został ustawiony struś chowający głowę w piasek. Symbolizował SLD, które według przedstawicieli RP unika dyskusji i odpowiedzialności za ważne sprawy Polski i Polaków.
Przechodzący przez Rynek wałbrzyszanie zatrzymywali się na chwilę, pytali się kto to i o co chodzi, wymieniali uwagi. Jedna pani nazwała Janusza Palikota gejem, inna stwierdziła, że politycy to banda, w czym poparła ją inna pani dodając, że to banda UPA. Inne opinie już w ogóle nie nadają się do powtórzenia.
W końcu na placu pojawili się radny SLD Jerzy Krzyżowski i niedoszły radny z Nowoczesnego Wałbrzycha Zbigniew Michurski. Radny Krzyżowski wdał się nawet w rozmowę z Haliną Szymiec Raczyńską, ale z grubsza rzecz biorąc, był nieprzygotowany.
W końcu, korzystając z nagłośnienia panowie: Krzyżowski i Michurski wygłosili krótkie „spicze” na tematy ogólnopolityczne, by w końcu wdać się w rozmowę między sobą, której kibicowało kilku przechodniów. Dyskusja jednak zdążała w stronę niczego nie wnoszącej kłótni. W końcu dyskutanci rozeszli się z chmurnymi minami.
Tymczasem z głośników płynęła muzyka, przerywana hasłami wyborczymi Ruchu Palikota. Po kilkunastu minutach zaległa cisza i mogliśmy zmienić miejsce pobytu, broniąc się przed ulotkami rozdawanymi przez przedstawicieli wszystkich możliwych kandydatów i komitetów wyborczych.