Z dniem 01 stycznia 1996 roku Gmina Wałbrzych przejęła od administracji rządowej zadania z zakresu ochrony zdrowia.. Gmina stała się wówczas organem założycielskim dla Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej, który w swojej strukturze organizacyjnej miał 25 przychodni rejonowych, w tym 15 przychodni na terenie miasta i 10 na terenie powiatu wałbrzyskiego. Lecznictwo otwarte finansowane było w całości z budżetu centralnego. Kiedy 01 stycznia 1999 roku została wprowadzona reforma służby zdrowia i nowy system ubezpieczeń społecznych, zmienił się także system finansowania świadczeń zdrowotnych. Dla zarządzania tymi nowymi jednostkami, według nowych zasad, powołano Kasy Chorych. Niemalże od samego początku ZZOZ zaczął się zadłużać, ponieważ nie była w stanie utrzymać się z tzw. stawki kawitacyjnej obliczonej na jednego pacjenta. Po pięciu miesiącach funkcjonowania, w ramach Dolnośląskiej Kasy, wałbrzyski Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej stał się niewydolny organizacyjnie, a przede wszystkim finansowo. Zadłużenie wyniosło 5 mln zł (co miesiąc rosło w tempie o 1 mln miesięcznie). Patrząc z przerażeniem na rosnący dług, przy jednoczesnym spadku dostępności do opieki zdrowotnej oraz jej jakości, jako kierownik referatu zdrowia w strukturach miasta, zaproponowałam przekształcenie przychodni rejonowych (będących w strukturze ZZOZ) w Niepubliczne Zakłady Opieki Zdrowotnej. Przygotowywałam wówczas niezbędne projekty uchwał, zarządzeń, opracowywałam analizy, propozycje stawek czynszu dzierżawy dla Zarządu Miasta Wałbrzycha, Rady Miejskiej Wałbrzycha, etc. Z współpracownikami oraz dyrekcją ZZOZ-u organizowaliśmy spotkania z wałbrzyskimi lekarzami. Omawialiśmy wspólnie strategię przekształcania całego lecznictwa otwartego. Przedsięwzięcie zakrojone było na bardzo szeroką skalę. Poza Wałbrzychem podobne pionierskie wręcz inicjatywy, wdrażały jeszcze jednostki w Szczecinie i Krakowie. Przecieraliśmy szlaki, dla nas wszystkich to były zupełnie nowe doświadczenia, ale walczyliśmy o naprawdę wielką rzecz.
Nieustająca ciężka praca, ciągłe spotkania z urzędnikami w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu, z administracją Dolnośląskiej Kasy Chorych. Nie kończące się problemy i sprawy formalne, prawne – to wszystko było nowe, trudne, ale wierzyliśmy, że się uda. Dlatego wciąż znajdowałam w sobie nadzieję i siłę do dalszego działania. Uczestniczyłam wraz z dyrekcją ZZOZ-u w licznych spotkaniach ze środowiskiem medycznym, referowałam uchwały Rady Miejskiej Wałbrzycha, Zarządzenia Prezydenta Miasta i inne dokumenty na sesjach Rady Miejskiej Wałbrzycha, posiedzeniach Komisji Rady Miejskiej i spotkaniach Zarządu Miasta Wałbrzycha. Wspólnie z dyrektorem ZZOZ-u wizytowaliśmy Departament Zdrowia w Ministerstwie Zdrowia, gdzie negocjowaliśmy warunki finansowe dla Wałbrzycha na restrukturyzację zatrudnienia w służbie zdrowia. Najważniejsze było jednak to, że wszędzie spotykałam akceptację dla tej inicjatywy – dlatego jestem pewna, że było warto. Ówczesne władze miasta były bardzo przychylne mojemu przedsięwzięciu. Dziś wiem jak pomogła nam wówczas ich akceptacja i zaufanie. Przecież nikt z nas nie był pewien w jaki sposób sprawdzi się ten nowy system lecznictwa ambulatoryjnego. Mimo to pracowaliśmy dalej. Wreszcie 04 grudnia 1999 r. osobiście przywiozłam z Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu decyzję o wpisaniu do rejestru Wojewody, zgodnie z ustawą o zakładach opieki zdrowotnej, Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej w Wałbrzychu.
28 grudnia 1999 r. przedstawiłam na sesji Rady Miasta Wałbrzycha ostatni projekt uchwały w tej sprawie, dotyczący wydzierżawienia budynków i pomieszczeń Niepublicznym Zakładom Opieki Zdrowotnej na prowadzenie działalności medycznej. Uchwała została przyjęta przez radnych, a wcześniej przez Zarząd Miasta. 01 stycznia 2000 r. – dokładnie w Nowy Rok, niepubliczne przychodnie pełniły już dyżur medyczny, a od 02 stycznia kontynuowały świadczenia zdrowotne dla mieszkańców. Wałbrzyscy pacjenci nawet nie zauważyli zachodzącej przemiany zabezpieczenia ambulatoryjnej opieki zdrowotnej i na tym nam wszystkim zależało. To był nasz wielki sukces.
Sukces NZOZ-ów bez Mirosława Lubińskiego
UWAGA: Całe opisane powyżej przedsięwzięcie, zakończone wspólnym sukcesem, do dziś i mnie i wszystkich pozostałych inicjatorów bardzo cieszy. Pamiętamy ciężką pracę, stres, niepewność czy to się uda, ale uśmiechamy się z dumą na myśl, że zrobiliśmy wówczas coś wielkiego. Do dziś mam kontakt z pozostałymi inicjatorami całej akcji i zapewniam, że w tym gronie nie było Pana Mirosława Lubińskiego. PAN MIROSŁAW LUBIŃSKI – ANI JAKO PRAKTYKUJĄCY LEKARZ, ANI JAKO RADNY RADY MIEJSKIEJ WAŁBRZYCHA NIE UCZESTNICZYŁ CZYNNIE W PRZEPROWADZANYM PROCESIE RESTRUKTURYZACJI WAŁBRZYSKICH PRZYCHODNI. Do realizacji przedsięwzięcia nie wniósł żadnej własnej inicjatywy. Nie uczestniczył w spotkaniach roboczych zespołu, nie brał udziału w spotkaniach ze środowiskiem medycznym, dziennikarzami, nie zastanawiał się nad rozwiązaniami, nie walczył, nie poświęcił tej sprawie ani swego doświadczenia ani czysto po ludzku serca. Jako radny zaakceptował (opracowane, przygotowane i przedłożone przeze mnie) projekty uchwał. Jego wkład w realizację całego procesu ograniczyło się właśnie tylko do podniesienie ręki do góry kiedy zmiany były głosowane. Co więcej, kiedy na spotkaniu roboczym przedłożyłam projekt uchwały o przekształceniu wszystkich przychodni na równych zasadach Pan Lubiński był zdziwiony moją odważną propozycją. A może miał inne plany niż ja? Czy aby na pewno było one szczere i uczciwe? Tego nie wiem, ale dziś z zażenowaniem patrzę i słucham, jak Pan Mirosław Lubiński uważa się za współautora ówczesnym przemian. Jednak z drugiej strony to smutne, kiedy polityk dla stworzenia swojego partyjnego, politycznego wizerunku, nie zawaha się nawet przed okłamaniem wyborców. Właśnie dlatego bezpartyjność to przywilej.
Więcej na stronie www.Czupryn.eu
Bogusława Czupryn
Kandydatka na Prezydenta Wałbrzycha
Tekst sponsorowany.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść tekstów sponsorowanych.