Do pierwszego pożaru na terenie składowiska odpadów, którym zarządza firma Mo-Bruk, doszło w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy zapalił się taśmociąg. Teraz z informacji uzyskanych od strażaków wynika, że zapaliła się maszyna znajdująca się wewnątrz hali. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce pożaru, bardzo szybko opanowali sytuację i obyło się bez ofiar i bez większych strat materialnych.
Oficjalnie doszło więc na składowisku do dwóch pożarów. Okoliczni mieszkańcy mówią jednak zupełnie co innego. Ich zdaniem w ostatnich miesiącach, doszło tu do kilkunastu pożarów, ale straż pożarna nie o wszystkich takich przypadkach została powiadomiona.
Problem narasta, a mieszkańcy oczekują wreszcie konkretnych decyzji i reakcji samorządu. Ludzie narzekają nie tylko na łamanie przepisów na składowisku, ale też na smród, który unosi się ze składowiska, a także na hałas, który utrudnia normalne życie. Ponadto zdaniem mieszkańców ulicy Górniczej, zakład znajduje się zdecydowanie zbyt blisko zabudowań mieszkalnych.
W sprawę zaangażował się radny powiatu wałbrzyskiego Krzysztof Pacierpnik, który zapowiada, że doprowadzi do wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Mieszkańcy mają już dość sąsiedztwa uciążliwego składowiska.
- Pożary to tylko jeden z problemów, ale jak ktoś by się przyjrzał bliżej, co tu się dzieje, to wyrobi sobie własne zdanie na ten temat – uważa mężczyzna mieszkający w pobliżu składowiska.