Czarni Lwów 5:4 Szczyt Boguszów
CZARNI: Krawczyński, Rzeczycki, P. Wroczyński, Lewandowski, Stawiany, Mrowiec, M. Wroczyński, Wieczorek, Wiśniewski, Koszyka, Sady, G. Wroczyński, Marczak, Maryniak
SZCZYT: Ciupak - Dźwilewski, Baszak, P. Sadowy, Leśnik, Lipiński, Krawczyk Paweł, I. Sadowy, Kryska, P. Przygodzki, Kaźmierski, Truszczyński, I. Przygodzki
Długo kazali czekać Czarni na swój pierwszy triumf od inauguracji powstania drużyny 1 stycznia. Tym bardziej cieszy, że przełamanie w końcu nadeszło i to w starciu z rywalem, który już dwukrotnie udowadniał wyższość nad „Powidlakami” w tym okresie przygotowawczym. Szczyt Boguszów-Gorce jak przystało na klasową drużynę i tym razem postawił poprzeczkę bardzo wysoko, jednak to spotkanie zauważalnie różniło się od dotychczasowych, raczej jednostronnych meczów pomiędzy obydwiema drużynami. W porównaniu do składu z Chrząstawy, Czarni wybiegli na boisko w mocno przemeblowanym składzie, w końcu mogąc skorzystać z pomocy zawodników przewidywanych do gry w rozgrywkach Retro Ligi. Różnica była bardziej niż zauważalna. Gra miała swój rytm, nie było już tyle nerwowości i niedokładności , a współpraca pomiędzy formacjami układała się lepiej. Olbrzymia w tym zasługa przede wszystkim kapitana „Powidlaków” Mrowca oraz Rzeczyckiego, którzy wzięli na siebie ciężar dyrygowania grą, wykorzystując swoje olbrzymie doświadczenie z europejskich i krajowych boisk.
Nie oznacza to oczywiście, że wszystko układało się bezbłędnie. Wciąż jest sporo do poprawy, aby 10 kwietnia nie służyć jedynie za tło dla piekielnie mocnego wicemistrza ligi – WKS Grodno. Jednakże zwycięstwo w stosunku 5:4 do bardzo silnym Szczytem Boguszów-Gorce, może i powinno wlać w serca drużyny i kibiców optymizm oraz wiarę, że Czarni mogą rozgrywkach Retro nieco namieszać.
Ponownie skutecznością błysnął nieoceniony Koszyka, zdobywając bramkę z rzutu karnego po jednym golu dołożyli zaś wspomniany Mrowiec, Wieczorek, Sady oraz Wiśniewski. Po stronie gości rewelacyjnym hat-trickiem popisał się zaś Krawczyk, a jedną bramkę strzelił jeszcze Lipiński.
Mecz stał na wysokim poziomie, choć gra obfitowała w liczne faule z obu stron. Na szczególnie podkreślenie zasługuje olbrzymia mobilizacja i determinacja Czarnych, aby w końcu przełamać mało chwalebną passę porażek. Zwycięstwo było trzeba dosłownie wydrzeć przeciwnikowi z gardła i cieszy, że „Powidlaki” stanęły na wysokości zadania. Pozostaje mieć nadzieję, że podobne cechy staną się w przyszłości znakiem rozpoznawczych czerwono-czarnych, gdyż jak widać taka postawa pozwala niekiedy niwelować przewagi przeciwników. Do startu ligi jeszcze kilkanaście dni i nie ulega wątpliwości, że sympatycy Czarnych po sobotnim zwycięstwie mogą spoglądać w kalendarz z większym spokojem aniżeli po ostatnim meczu z Chrząstawą.