- Plener zorganizowaliśmy już po raz drugi – mówił na wczorajszym wernisażu Stanisław Białowąs, koordynator projektu. – Tym razem zasugerowaliśmy, aby uczestnicy zwrócili uwagę na Stary Zdrój, bo on pewne będzie w niedługim czasie celem przebudowy architektonicznej. Watro zatem uwiecznić to, co może zostać zapomniane dla oczu – wyjaśnia.
Celem przedsięwzięcia było utrwalenie unikatowego, niespotykanego w takiej skali nawet w Europie, pejzażu postindustrialnego. W plenerze uczestniczyło 15 osób, wśród których byli zarówno mieszkańcy Wałbrzycha, Świdnicy, Jedliny-Zdroju, ale także i dalekiej Odessy, co nadało spotkaniu artystów charakter międzynarodowy.
Ważnym elementem projektu było kształcenie techniki malowania akwarelą, szczególnie dla tych, którzy przygodę z malarstwem dopiero rozpoczynają. Oni też, otrzymując pamiątkowe dyplomy, byli ,,pasowani na malarza” . – Pasuję pędzlem, aby malowali z rozmachem – wyjaśniał Stanisław Białowąs.
- Nie wiedziałam, że potrafię malować, ale rozkochałam się tutaj w akwareli – mówiła Danuta Polakowska-Rawicka, odbierając dyplom. - U mnie zaczęło się od tego, że uwielbiałam oglądać akwarele. W końcu spróbowałam malować – opowiada kolejna z uczestniczek, Leokadia Gredot.
W ramach pleneru uczestnicy zwiedzali Wałbrzych. – Dla mnie najcenniejsze były właśnie wycieczki w niecodzienne miejsca. Bo to wcale nie jest takie łatwe, żeby tam samemu trafić. Niektóre szyby są zakopane albo zalane. A Viktoria wygląda jak wymarłe miasto i robi niesamowite wrażenie, a przecież kiedyś to wszystko tętniło życiem. Było tam mnóstwo ludzi, bo pracowały niekiedy całe rodziny. A teraz czarno i pusto – opowiada Agnieszka Felicka, która na akwareli uwieczniła właśnie Viktorię.
- W moim przypadku tematem jest niekoniecznie architektura, ja skupiłam się na przyrodzie – opowiada kolejna z uczestniczek, Kamila Szostak.- Mieszkam w Jedlinie, ale to Wałbrzych, ze względu na bogactwo przyrody, jest moim stałym motywem. To są moje pierwsze akwarele, do chwili pleneru była mi to technika obca, bo maluję pastelami - dodaje. - A ja do tej pory malowałam tylko olejami, dopiero tutaj tak naprawdę poczułam, czym jest plama i czym jest barwa – uzupełnia Agnieszka Felicka.
Najmłodszą uczestniczką projektu była 6-letnia Paulina Felicka, która malowała tu wraz z mamą i babcią. Natomiast najdalej na wałbrzyski plener przyjechał z Odessy Gieorgij Drotenko, który dostrzegał – jak określił Stanisław Białowąs - rzeczy, których mu tu nie widzimy, żyjąc na co dzień w Wałbrzychu. – Maluję od dawna. Od dzieciństwa - mówił artysta. - Ale dawno nie malowałem akwarelami. I nie malowałem Wałbrzycha – dodaje.
Piękno ziemi wałbrzyskiej zamknięte w akwareli można podziwiać przez najbliższy miesiąc w WOK-u przy Andersa 185.