Kiedy gotowanie stało się Twoją pasją?
-Nie mogę dokładnie powiedzieć, kiedy stało się moją pasją. Pasja długo dojrzewa w sercu i to obojętnie jaka. Musiałem się z nią urodzić, a z odkryciem czekałem do około dziewiętnastego roku życia.
Co program „MasterChef” zmienił w twoim życiu?
-Program MCh dał mi wiarę w siebie i kopniaka do dalszej, wytężonej pracy nad rozwijaniem własnej pasji. Stałem się pewniejszy siebie, ale i jeszcze bardziej powściągliwy i pokorny. Największym plusem jest to, że poznałem cudownych ludzi, dzielących tę samą pasję co ja. Z częścią z nich się szczerze zaprzyjaźniłem i utrzymuję kontakt do teraz.
Jakie jest Twoje ulubione danie?
-Moją ulubioną potrawą są pierogi ruskie. Jeżdżąc często po Polsce, niemal zawsze zamawiam je w restauracji. I co region, co knajpa, to dostaję inne, czasami wybitnie smaczne, innym razem jałowe i nieuczciwe. Czasem też "zbyt uczciwe" ze stosunkiem sera do ziemniaków w farszu tak dużym, że aż jest to niesmaczne. Jak do tej pory najpyszniejsze pierogi są we Wrocławiu i na Warmii.
Co zaserwowałbyś na letni obiad w rodzinnym gronie?
-Co bym zaserwował? Musiałbym rozejrzeć się po ogrodzie i wtedy zadecydować. Choć lato mamy w naszym kraju piękne, to zdecydowanie za krótkie, a niektóre z warzyw są dostępne nie dłużej niż dwa tygodnie! Oczywiście, w markecie przez 365 dni w roku dostaniemy "świeże" produkty, jednak nie ma to sensu, bo raz: są kosmicznie drogie poza sezonem, a po drugie, to wszyscy wiemy, jak smakuje pomidor zimą, a w zasadzie jak nie smakuje. A dlaczego zacząłem w ogóle mówić o ogrodzie? Wraz z moją rodziną spędzamy praktycznie cały czas poza spaniem na podwórku, w ogrodzie pełnym warzyw, owoców i kwiatów, i dlatego rodzinne spotkania kojarzą mi się z ogrodem. A ogród to multum warzyw, które to na każdy obiad są zerwane z krzaka, drzewa bądź wyrwane z ziemi. Musi to być coś lekkiego, warzywnego, absolutnie nieciężkiego. Po prostu lato na talerzu.
Jakie są Twoje najbliższe plany?
Najbliższe plany? Woodstock, wakacje, plaża, gotowanie a dalej? Zobaczymy!