-Pomysł, aby zostać literatem - przyszedł mi do głowy dawno temu– wspominał Pan Kazimierz – Wyleciałem z wrocławskiej polibudy, z wydziału architektury za bójkę i pracowałem jako robotnik w Warszawie. Dużo czytałem i pomyślałem, że mógłbym pisać. Potem wkręciłem się do filmu - pracowałem jako asystent wybitnych polskich reżyserów (Zanussi, Gradowski, Wiszniewski). Jednocześnie robiłem krótkie filmy w klubach studenckich. Chciałem studiować reżyserię. Nie udało się i po paru latach, po powrocie do Wałbrzycha, zacząłem pisać opowiadania. Podciągnąłem umiejętności warsztatowe i rozpocząłem pisać powieść. Tworzone wtedy teksty zawarłem w drugiej książce napisanego w ostatnich latach powieściowego cyklu. Przerwałem jednak pisanie z prozaicznego powodu. Za opowiadanie "Kleszcz" otrzymałem, wbrew obietnicy wydawcy, jedną czwartą obiecanej kwoty.
Potrzebowałem pieniędzy i rozgoryczony wyjechałem na 3 lata do RFN. Parę lat po powrocie wróciłem do pisania – przez przypadek. Przyjechał z Niemiec kolega z mojej młodości. Towarzyszyłem mu, gdy promował wydaną w Polsce swoją powieść "W matni". Zaciekawił się moją twórczością. Pożyczyłem mu manuskrypty rozpoczętej powieści. Jego pozytywna opinia dodała mi skrzydeł - zacząłem kontynuować jej pisanie.
FOTO: Kazimierz Masiuk
Kazimierz Junosza-cały wywiad dla Portalu Walbrzyszek.com: TUTAJ