Jej główna bohaterka Marta jest w siódmym miesiącu ciąży, stara się napisać poradnik oraz pogodzić swoją rozkwitającą karierę pisarską z wychowywaniem ośmioletniego synka i prowadzeniem domu. Mąż oczywiście wpatrzony jest w ekran telewizora, gdzie 22 facetów biega nie wiadomo po co za piłką. Marta buntuje się przeciwko takiemu „partnerstwu” i postanawia ruszyć w trasę po Polsce, żeby promować swoją książkę, a przy okazji przemyśleć parę spraw dotyczących własnego życia. Można więc powiedzieć, że jest to „powieść drogi”, gdyż Marta przemierza cały kraj wzdłuż i wszerz ogarnięty szaleństwem euro, mając za kompanów m. in. rozentuzjazmowanych kibiców piłkarskich.
Marta, z ośmioletnim stażem małżeńskim, straciła już właściwie złudzenia, że jej życie będzie usłane różami, a ukochany to chodzący ideał. Zdaje sobie natomiast doskonale sprawę, że: „Droga od ukradkowych spojrzeń i nerwowego poprawiania makijażu w bezlitosnym dla cery świetle knajpianych łazienek, od bukietów kwiatów i całodobowego seksu do fotela ustawionego na wprost telewizora jest krótka”. Poznała także bolesną prawdę, że: „Mężczyźni zajmują się bowiem wszystkimi innymi światami, poza tym jednym konkretnym – ale tylko my wiemy, że reszta nie istnieje”.
Karolinie Macios, autorce wcześniejszych „Wszystkich mężczyzn mojego kota” oraz „Pieskiego życia mojego kota”, wyszła taka książka, jaką sobie zakładała, czyli „zabawna i łatwa w czytaniu”. Do tego trochę feministyczna. „Wdówki...” zawierają dużo prawdy i bystrych obserwacji na temat relacji damsko-męskich. Wiele kobiet podczas lektury będzie kiwało głową ze zrozumieniem. Autorka z dużym poczuciem humoru opisuje perypetie małżeńskie oraz wyboiste ścieżki kariery pisarskiej. Myślę, że sporo w postaci Marty jest jej własnych doświadczeń życiowych i zawodowych. Marta to poniekąd alter ego pisarki. Bawi opis tournee po kraju i przygody związane z dziennikarzami oraz udzielaniem wywiadów. Świetna jest scenka, kiedy dziennikarka ma na rozmowę z zaproszonym gościem tylko parę chwil, do tego nie bardzo kojarzy tytuł książki o której za chwilę będzie mówić...
Lektura „Wdówek futbolowych” zajmie nam tylko czas trwania dwóch meczów piłkarskich bez dogrywek i z pewnością na moment pozwoli zapomnieć o całym futbolowym szaleństwie, jakie opanuje nasz kraj. Jeśli jednak wciąż będziemy złościć się na Euro 2012, może weźmy sobie do serca maksymę, jaką Marta znalazła w dworcowej toalecie: „DZIĘKI CI PANIE ZA TO PIEPRZONE EURO. WRESZCIE MOŻNA CHWILĘ ODPOCZĄĆ OD FACETÓW”.
Karolina Macios, Wdówki futbolowe, Znak 2012