Mieszkańcy osiedla Skalników w Czarnym Borze od około dwóch miesięcy mieli za swojego sąsiada sukę rasy mieszanej, która znalazła sobie miejsce w starej opuszczonej kotłowni. Ludzie chcieli, by pies został zabrany do schroniska. Zwierzę do Czarnego Boru prawdopodobnie zostało przywiezione z odległej miejscowości i porzucone przez byłych właścicieli.
- Z przypadkami podrzucania bezpańskich psów spotykamy się coraz częściej – mówi Józef Piksa. – Niestety, ale później to z pieniędzy naszych podatników musimy zapłacić za przewiezienie czworonogów do schroniska- wyjaśnia.
Suka, która była ulubienicą okolicznych dzieci, miała bardzo dobry kontakt z ludźmi.
- Lubiła dzieci i wygląda na to, że wcześniej musiała mieć z nimi kontakt – uważa Lucyna Bednarek, mieszkanka Czarnego Boru. Ludzie zgłosili do urzędu gminy, że po wsi biega bezpańskie zwierzę. Jednak urzędnicy spóźnili się z interwencją, bowiem suka zdążyła wydać na świat 12 małych szczeniąt.
- Gdyby nie nasza pomoc, to te bezbronne szczeniaki na pewno by zdechły – mówi Danuta Kubacka. – Gmina mogła wcześniej zabrać psa do schroniska, zanim pojawiły się młode.
W poniedziałek 10 sierpnia doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Bardzo przyjazna dotychczas ludziom suka ugryzła bawiącego się w okolicy 10-letniego chłopca. Okoliczni mieszkańcy podejrzewają jednak, że zrobiła to, bowiem obawiała się o bezpieczeństwo szczeniąt. Chłopcu na szczęście nic groźnego się nie stało i po opatrzeniu zranionej ręki powrócił do domu.
Tymczasem w środę 12 sierpnia przed południem do starej kotłowni przyjechali rakarze, których wezwali gminni urzędnicy. Zabrali sukę oraz jej szczenięta do schroniska. - Może znajdą się chętni, którzy wezmą małe pieski do siebie? – zastanawia się Józef Piksa.
Zdaniem ludzi, takie sytuacje będą się powtarzać, dopóki nie wprowadzi się w całym kraju identyfikatorów, które pozwolą na rejestr wszystkich psów. - Komuś pies się znudził i dlatego został podrzucony. Trzeba wprowadzić rejestr psów – uważa Jan Kramarczyk.