Jakobi (MichałSitarski) i Leidenatal (JacekBraciak) to para przyjaciół, singli znudzonych monotonią swojego przetrąconego życia. Jakobi, marząc o odmianie, napotyka tajemniczą pianistkę. Zwraca uwagę na jej nieprzeciętną urodę i pragnie poznać bliżej. Szybko okazuje się, że ona także poszukuje miłości. Odstawiony na boczny tor Leidental szykuje przyszłym narzeczonym oryginalny prezent...
Mnóstwo humoru na wysokim poziomie, komedia pomyłek i zderzenie oczekiwań z rzeczywistością.
Każdy odnajdzie w bohaterach coś z siebie. Mimo, że tekst powstał w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku zawiera prawdy uniwersalne, bez względu na czas, miejsce i sytuację, w której żyjemy.
Z dystansem, na wesoło i lekko o sprawach ważnych.
Spektakl wielokrotnie nagradzanego reżysera młodego pokolenia- Marcina Hycnara. W rolach głównych utalentowani aktorzy scen warszawskich, znani z filmów i seriali:
-JacekBraciak-"Drugaszansa","Wołyń","Kamper","Rodzinka.pl","Jato mamszczęście"
-KatarzynaHerman-"Ekipa","Drugaszansa","Córkidancingu","GenerałNil","Wszystkoco kocham"
-Michał Sitarski- "O mnie się nie martw", "Bodo", "Singielka", "Przystań", "Egzamin z życia".
Z recenzji:
"Jakobi i Leidental" to piękna, liryczna komedia o przyjaźni, skomplikowanych relacjach pomiędzy kobietami i mężczyznami oraz o ludzkiej pogoni za szczęściem. Reżyser spektaklu Marcin Hycnar nie eksperymentował i dał pole do popisu trójce świetnych aktorów. Wszyscy sprawdzili się znakomicie.
Edyta Olszówka (Ruth) pokazała pełnię talentu i umiejętności. Bawiła, wzruszała i zaskakiwała brawurą w interpretacji wielu scen.
Chaplinowski, rozczulający Jacek Braciak (Leidental) znakomicie nawiązywał relację z publicznością i potrafił pokazać, co oznacza sprawność fizyczna i taniec z fasonem.
Michał Starski (Jakobi) wprowadzał na scenę nutę melancholii, acz z wyrafinowanym, komediowym smakiem.
Godna podkreślenia była pomysłowa, znakomicie zaprojektowana modułowa scenografia (Julia Skrzynecka) spektaklu. Po kilku scenach wydawało się, że nie czeka widzów już żadna niespodzianka związana z konstrukcją dekoracji, a jednak odsłony ślubu i przeglądu lodówki udowodniły, że twórcza wyobraźnia nie ma granic.
Odpowiednio dobrana i ze smakiem zaaranżowana oprawa muzyczna spektaklu (Czesław Mozil, Filip Kuncewicz) idealnie dopełniała przedstawienie."
Dionizy Kurz
"Spektakl umiejętnie łączy agresję z czułością, a poezję z gorzką prawdą życia. Jego mottem mogłyby być słowa „szczęście trzeba rwać jak świeże wiśnie".
Jan Bończa- Szabłowski