Koncert w klubie K-10 był jednym z pierwszych, promujących solową płytę pt. „21 gramów” wałbrzyskiego rapera Szada. Artysta uznał, że już czas na solowy debiut, bo jak powiedział w jednym z wywiadów:
- To naturalna kolej rzeczy, że stajemy się coraz starsi, a każdy artysta ma chyba w sobie potrzebę zrealizowania się bez kompromisów i wypośrodkowań i tak też się stało.
Płyta zawiera 21 utworów i utrzymana jest w klasycznej konwencji „brudnego” rapu. Większość z nich publiczność usłyszała w K-10. Niektóre utwory Szad zapowiadał w szczególny sposób. Tak było w przypadku „Szukając drogi do Zion”:
– To nasze spojrzenie na część branży, na panujący w niej egoizm. To jest o tym, że w polskim rapie już prawie nie ma wartości, które kiedyś nas ujęły – tłumaczył Szad.
Publiczność, choć nie tak liczna, jak podczas niedawnego koncertu Kamila Bednarka, zrewanżowała się artystom, oddając także część swojej duszy i bawiła się znakomicie.