Poniedziałek, 25 listopada
Imieniny: Katarzyny, Erazma
Czytających: 3750
Zalogowanych: 2
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Rozmowa z Magdą Piskorczyk i Billy Gibsonem

Niedziela, 26 września 2010, 9:02
Aktualizacja: Poniedziałek, 27 września 2010, 13:23
Autor: Sven
Wałbrzych: Rozmowa z Magdą Piskorczyk i Billy Gibsonem
Magdalena Piskorczyk
Fot. Krzysztof Żarkowski
Kilka dni temu w klubie A’Propos odbył się koncert Magdy Piskorczyk i Billy Gibsona. Przed koncertem przez chwilę rozmawialiśmy z artystami.

- Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką? Magda, najczęściej spotykane informacje na twój temat zaczynają się od współpracy z zespołem Sexy Mama.

Magda Piskorczyk: Muzyka towarzyszyła mi od zawsze. Moi rodzice słuchali mnóstwa świetnej muzyki. Już jako kilkuletnie dziecko słuchałam Mahalii Jackson i wielu wykonawców bluesowych. Później sama chciałam śpiewać, pewnie jak każda dziewczynka. Był chór szkolny i kościelny. Miałam dość niski głos, więc w chórze śpiewałam zawsze drugim głosem.

Billy Gibson: Od dzieciństwa grałem na harmonijce, ale mając piętnaście lat po raz pierwszy usłyszałem prawdziwego bluesmana z Jackson w Missisipi – Sama Myersa. To było wspaniałe przeżycie i dla mnie coś zupełnie nowego. Wtedy postanowiłem grać bluesa.

- Jak to jest być w pierwszej trójce gwiazd polskiego bluesa?

Magda Piskorczyk: Byłam bardzo zaskoczona, że tak młodą i krótko grającą bluesa osobę postawiono w jednym szeregu z takimi znakomitymi muzykami jak Tadeusz Nalepa i Sławek Wierzcholski. Nie ukrywam, że byłam bardzo szczęśliwa otrzymując takie wyróżnienie.

- Magda ma swoje miejsce w Alei gwiazd polskiego bluesa. Billy, czy ty także posiadasz tego typu wyróżnienie w USA?

Billy Gibson: Beale Street w Missisipi jest taką aleją największych sław bluesa. Tam swoje nutki na chodniku mają B.B. King, John Lee Hooker, Otis Redding i wielu innych wielkich muzyków. Ja jeszcze nie mam, ale jestem bardzo dumny z otrzymanej w 2009 roku nagrody Blues Music Award Instrumentalist Of The Year – Harmonica. Jest to najbardziej prestiżowa nagroda bluesowa w świecie.

- Dlaczego wybrałaś gitarę?

Magda Piskorczyk: Jako dziecko w ogóle nie grałam. Nikt też mnie nie namawiał ani nie zmuszał do nauki gry. Pierwszym i najważniejszym instrumentem jest mój głos. Śpiewanie od początku było moim świadomym wyborem. Na gitarze zaczęłam grać, ponieważ potrzebowałam instrumentu do komponowania. Po raz pierwszy publicznie wystąpiłam z gitarą, gdy zespół Sexy Mama nie dojechał, zresztą celowo, na „Białostocką jesień z bluesem”. Bardzo lubię grać na gitarze basowej, podobnie jak na instrumentach perkusyjnych. Lubię rytm. Grałam też przez pewien czas na kontrabasie.

- Czy masz jakieś wzory wśród gitarzystów?

Magda Piskorczyk: Słucham bardzo dużo muzyki. Podoba mi się gra wielu gitarzystów. Każda muzyka w jakiś sposób we mnie pozostaje, ale na nikim się nie wzorowałam i nie wzoruję. Nikogo nie ścigam, chcę być sobą. Bycie sobą jest bardzo ważne. Trzeba przypominać młodym wykonawcom, że warto słuchać wielu muzyków, podziwiać ich. Jednak w tym, co się robi, trzeba szukać własnej drogi.

- Billy, kto jest drugim, zaraz po tobie, najlepszym harmonijkarzem świata?

Billy Gibson: (śmiech) Absolutnie nie jestem najlepszym harmonijkarzem świata. Jest wielu cudownych muzyków, to jest bardzo długa lista, np. Stevie Wonder, Sam Myers – mój bohater i wzorzec, i wielu, wielu innych. Przypuszczam, że zaliczam się do grupy młodych muzyków, zbliżających się do poziomu „ojców bluesowej harmonijki”.

- Magda, zmieńmy na chwilę temat. Jak powstał zespół Konoba?

Magda Piskorczyk: Myślę, że wszystko zaczęło się od Wioletty Wojciechowskiej, znakomitej tancerki afro. Jakiś czas temu spotkali się Maxime Piazza, Ania Patynek, Przemek Kalinka, oraz Wioletta Wojciechowska. To był początek. Jakiś rok temu zaprosili do współpracy mnie.

- Rozumiem, że spodobało ci się to zaproszenie. Lubisz Afrykę?

Magda Piskorczyk: W zespole Konoba repertuar skoncentrowany jest na Afryce Zachodniej (Senegal, Mali, Gwinea) Bardzo mi to odpowiada. Uważam, że cała Afryka jest piękna. Nie lubię tylko „cepeliady” czy afrykańskiego „disco polo”. W swoich poszukiwaniach nie ograniczam się tylko do Afryki. Znajduję inspirację na całym świecie.

- Nie nagrywasz płyt zbyt regularnie. Czy z tej długiej trasy, którą właśnie kończycie, powstanie płyta?

Magda Piskorczyk: Trasa jest rzeczywiście długa. Koncert na festiwalu Satyrblues w Tarnobrzegu był rejestrowany. Jeżeli wszystko dobrze się ułoży, w przyszłym roku wydamy płytę.

- Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Ogłoszenia

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group