Oświadczenie
Rodziny w sprawie śmierci 34-latka, który nie zmarł a został skatowany podczas interwencji Policji w Wałbrzychu.
Rodzina oświadcza, że zarówno Komenda Policji w Wałbrzychu jak i Prokuratura prowadząca śledztwo w Wałbrzychu żerując na tym, iż byliśmy w wielkiej traumie po śmierci naszego dziecka i zajęci przygotowaniem pogrzebu wydawała nie prawdziwe oświadczenia do prasy a my nie byliśmy w stanie odeprzeć zarzutów szkalujących śmierć syna.
Zadajemy pytanie – Panie Komendancie i Panie Prokuratorze jak to możliwe, że zastawiając się dobrem prowadzonego śledztwa, my jako Rodzina nie zostaliśmy poinformowani w jakich okolicznościach doszło do śmierci naszego syna , o której godzinie i gdzie było miejsce zdarzenia, jak była prowadzona interwencja Policji a także że miało miejsce przeszukanie mieszkania. Skąd możecie wiedzieć, że akcja została prawidłowo przeprowadzona skoro Was tam nie było.
Natomiast chętnie udzielaliście informacji prasie – jak to możliwe, że my od postronnych ludzi i prasy dowiadywaliśmy o kolejnych wersjach wydarzeń na temat śmierci naszego syna. Zgodnie z informacjami od Naczelnik Wydziału Dochodzeniowego Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu –po dużych naciskach z naszej strony, dowiedzieliśmy się , iż przy naszym synu nie znaleziono żadnych narkotyków w kieszeni spodenek, nie znaleziono też żadnej saszetki z białą substancją po przeszukaniu mieszkania. Były tylko niewielkie białe ślady na laptopie co mogło być równie dobrze cukrem pudrem po zjedzeniu pączka. Nie było też żadnej kradzieży portfela ani telefonu komórkowego na przypadkowym mężczyźnie a tylko napaść słowna. Ten mężczyzna nie został ani pobity ani okradziony. W kieszeniach spodenek były tylko klucze do mieszkania, kluczyki do samochodu i drobne pieniądze. Taką informację
uzyskaliśmy od Pani Naczelnik. Pani Prokurator prowadząca śledztwo również nie potwierdziła rabunku ani pobicia.
Pytamy, dlaczego Policja tak się spieszyła aby przeszukać o godz. 7,00 rano mieszkanie naszego syna bez naszego udziału – my mieszkamy 200 m od miejsca zdarzenia a zostaliśmy powiadomieni ok. godz,. 10,00 że syn nie żyje bez podania żadnych okoliczności zdarzenia - czyżby Policja wewnętrznie ustalała jaką ewentualnie wersję nam podać.
Od innych osób dowiedzieliśmy się, że w godzinach wieczornych w mieszkaniu prawdopodobnie odbyło się ponowne przeszukanie mieszkania przez Policję, gdyż widziano zapalone światło i osoby chodzące po mieszkaniu – a tylko Policja miała klucze do mieszkania
– może wtedy Policja cudownym sposobem znalazła saszetkę z białym proszkiem czytaj narkotykiem.
Zastanawialiśmy się, dlaczego nie zostaliśmy dopuszczeni do identyfikacji i obejrzenia zwłok syna przed sekcją – teraz znamy odpowiedź- w dniu pogrzebu po raz pierwszy zobaczyliśmy zmasakrowaną, skopaną przez Policjantów twarz naszego syna (mamy zdjęcia). Reszty ciała niestety nie dane nam było zobaczyć. Na nasze pytanie, czy syn ma jakieś ślady na ciele otrzymaliśmy informację od Policji , że mogą być tylko ślady na rękach po założeniu kajdanek.
Piszecie, że syn był pobudzony i miał nadludzką siłę i walczył z Patrolem – teraz uważamy, że walczył z Patrolem o własne życie i niestety przegrał. Piszecie, że uszkodził samochody skacząc po nich a czy przypadkiem ich nie uszkodził uciekając i broniąc się przed Patrolem? Jeżeli nawet był pod wpływem środków pobudzających i jak piszecie był agresywny to naszym zdaniem Patrol tak powinien przeprowadzić interwencję aby mu nie zrobić krzywdy.
Jak to możliwe, że Patrol (też informacja od Pana Rzecznika Prokuratury podana do gazet) wezwał posiłki a nie wezwał Karetki Pogotowia. Piszecie, że podczas zakładania kajdanek syn zaczął wymiotować i stracił przytomność a czy przypadkiem nie wymiotował po siknięciu mu gazem w twarz przez Patrol.
Pytamy, jak naprawdę wyglądała ta akcja resuscytacyjna? Czy policjanci mieli szkolenia i wymagane uprawnienia w tym zakresie? Czy nie doszło do zgonu przez uduszenie jego wymiocinami lub nie właściwie prowadzonej akcji reanimacyjnej. Gdyby było wcześniej
wezwane pogotowie być może syn by żył.
Na całym świecie ludzie biorą narkotyki i nikt nikogo nie zabija. Jeśli nawet syn popełnił jak piszecie te wszystkie napady – to od wymierzania kary jest Sąd.
Pytamy Panie Prokuratorze, jak to możliwe że z nami nie chcecie rozmawiać a prasie przekazaliście wyniki sekcji zwłok naszego syna, z której wynika ,że nie stwierdzono żadnych zewnętrznych i wewnętrznych obrażeń – to skąd tak miał syn skopaną i posiniaczoną twarz.
Mamy pytanie, dlaczego tak bardzo Prokuraturze zależało na przeprowadzeniu sekcji zwłok, że nawet gotowi byli we Wrocławiu ją przeprowadzić w piątek (syn zginął w czwartek) żebyśmy tylko szybko syna pochowali. Ostatecznie sekcja była w poniedziałek – co wzbudziło bardzo duże zdziwienie i niedowierzanie Pań z Zakładu Pogrzebowego bo sekcje zwłok w Wałbrzychu zawsze są wykonywane we wtorek i czwartek, że nawet 3 razy dzwoniły do Prokuratury i potwierdzały nazwiskiem datę sekcji.
I jeszcze jedno pytanie, dlaczego wykorzystując nasze załamanie nerwowe tym strasznym przeżyciem Prokuratura zmusiła nas (matkę z drugim synem) do przesłuchania pomimo naszego sprzeciwu – powiedziano nam, że musimy zostać przesłuchani a przecież mieliśmy prawo odmówić zeznań zgodnie z prawem – o czy nie zostaliśmy nawet poinformowani.
Teraz wiemy, że chodziło o zrobienie z naszego zmarłego syna rabusia i narkomana a także pokazanie jak to biedni Policjanci ciężko interweniowali.
Oświadczamy, że jako Rodzina nie spoczniemy, dopóki nie dojdziemy prawdy.
Pogrążona w wielkim smutku Rodzina 34-latka".
Pisownia oryginalna