W sobotni dzień niezbyt wielu mieszkańców miasta zdecydowało się na odwiedzenie wałbrzyskiej giełdy. Wystawców też było bardzo niewielu. Czy zatem jest sens organizować giełdę cyklicznie?
- Rozmawiałem z nielicznymi wystawcami, którzy pojawili się w rynku w sobotę i ich zdaniem niestety większość słabo widzi przyszłość tej giełdy - zwraca uwagę na problem radny Piotr Kwiatkowski. - Zwracają oni zwłaszcza uwagę na zakaz parkowania w rynku.
W praktyce wygląda to więc tak - wystawcy wypakowują swój towar, a następnie muszą zaparkować samochodami gdzie indziej. W tym czasie powstaje problem, bowiem większość wystawców przyjeżdża handlować indywidualnie i w czasie kiedy muszą przeparkować swoje samochody, nikt ich towaru nie pilnuje. Podobnie ma się rzecz na zakończenie handlowania, kiedy znów handlarze muszą udać się po swoje pojazdy, by wjechać do rynku i zapakować swój towar. I tu znów nikt towaru nie pilnuje.
- To jest dla nich problem i uważają, że w takiej sytuacji ta giełda się nie rozwinie - kontynuuje radny. - Chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby wydanie zgody na parkowanie w rynku na czas handlowania dla tych wystawców. Skoro zdecydowaliśmy się na próby ożywienia tego rynku, to powinniśmy zadbać o t0, by ci wystawcy chcieli tu przyjeżdżać, ale muszą mieć odpowiednie warunki.
Sekretarz Joanny Stypułkowska przyznaje, że miasto zna problem i będzie zastanawiać się jak go rozwiązać. Część radnych jednak dość zdecydowanie opowiedziało się przeciwko wjeżdżaniu do rynku samochodami. Tak między innymi wynika z wypowiedzi radnych Marka Dolata czy Dariusza Stawowego. Radny Kwiatkowski uważa jednak, że wałbrzyski rynek zamiast się rozwijać, to się zwija, a brak ustępstw wobec wystawców na pewno tej sytuacji nie poprawi.