Sobota, 9 listopada
Imieniny: Aleksandra, Ludwika
Czytających: 3507
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

REGION: Prawdziwa walka z białaczką zakończona sukcesem

Sobota, 18 lutego 2012, 11:31
Aktualizacja: Poniedziałek, 20 lutego 2012, 14:16
Autor: Anna Błaszczyk
REGION: Prawdziwa walka z białaczką zakończona sukcesem
Fot. Anna Błaszczyk
Dla większości chorych na białaczkę, jedyną szansą na wyzdrowienie jest przeszczep zdrowych komórek macierzystych od „genetycznego bliźniaka“. Ty też możesz uratować komuś życie! Przyłącz się więc do walki z białaczką.

Komórki macierzyste, które potrafią uratować życie osobom chorym umieszczone są przede wszystkim w kości miednicznej. Istnieją dwie metody pozyskania komórek macierzystych z krwi obiegowej, które stosowane jest w około w 80% przypadkach oraz pobranie ze szpiku kostnego z talerza kości biodrowej.

W pierwszym przypadku proces pozyskiwania szpiku trwa tylko kilka godzin. Niewiele naszego czasu, który poświęcimy dla innych zaowocuje w przyszłości, ponieważ okazane dobro zawsze procentuje.

13 Lutego w salonie Toyota Nowakowski Wałbrzych odbył się Dzień Dawcy Szpiku. W tym czasie przeprowadziłam wywiad z Przemysławem Mikulskim ze Strzegomia, który wygrał walkę z chorobą.

- Kiedy dowiedział się Pan o chorobie?

Przemysław Mikulski: Pięć lat temu dowiedziałem się, że jestem chory na ostrą białaczkę szpikową. Zastanawiałem się, jaka jest szansa walki z tą chorobą. Krążyły informacje, że do roku można przeżyć po przeszczepie. Co nie jest absolutnie prawdą. Patrząc na pacjentów, którzy leżeli obok mnie traciłem nadzieję na powrót do zdrowia. Moi koledzy ze szpitalnej sali czekali bezskutecznie ponad dwa lata na szpik, gdy do nich dołączyłem.

- Jak Pan wspomina czas spędzony w szpitalu?

Przemysław Mikulski: Budziłem się każdego dnia z nową nadzieją, że dzień, w którym nastąpi przeszczep, w końcu nadejdzie. Kolejna chemioterapia i każdy cykl leczenia jest obciążeniem dla organizmu. Chory załamuje się psychicznie. Nie wspomnę o rodzinie, wszyscy cierpimy. Potem jak przychodzi taki dzień, że faktycznie jest możliwość wykonania takiego przeszczepu, to jest coś niesamowitego. Człowiek nie może uwierzyć, że druga osoba może pomóc.

- A Pan jak długo czekał na odnalezienie swojego bliźniaka genetycznego?

Przemysław Mikulski: Czekałem zaledwie pół roku. Nie mogłem uwierzyć, że po tak krótkim czasie pojawiła się szansa na normalne życie. Powiedziałem wtedy „jestem szczęściarzem”. Z jednej strony obawiałem się komplikacji po przeszczepie, ale z drugiej strony pojawiła się nadzieja na powrót do zdrowia.

- Kto został Pańskim dawcą?

Przemysław Mikulski: Dziewczyna z Warszawy podarowała mi drugie życie. Jestem jej niezmiernie wdzięczny za ten niezwykły dar. Dwa lata temu uczestniczyła w ogólnej akcji zorganizowanej, aby pomóc pewnemu chłopakowi choremu na białaczkę. Niestety, jej kolega nie doczekał się przeszczepu, nie odnalazł swojego potencjalnego dawcy. Ona pamiętała, że była zapisana jako dawca w rejestrze. Po dwóch lub trzech latach otrzymała telefon, że biorca wymaga przeszczepu. Do dziś utrzymuję z nią kontakt. Wysyłam świąteczne życzenia, piszę listy. Jest moją siostrą bliźniaczą, która uratowała mi życie. Dzięki niej zapomniałem o chorobie i mogę normalnie funkcjonować.

- W jaki sposób przebiegał proces poznania dawcy?

Przemysław Mikulski: Napisałem oficjalne pismo do Warszawy, po czym dostałem telefon od tej organizacji. Otrzymałem imię, nazwisko i numer telefonu dawcy. W trakcie świąt postanowiłem, że muszę do niej zadzwonić. Zadzwoniłem. Cisza w telefonie. Przedstawiłem się, że jestem zadowolonym, szczęśliwym i przede wszystkim zdrowym biorcą. Moment spotkania był niezwykle wzruszający, zapamiętam go do końca życia.

- Jak długo jest Pan już po przeszczepie?

Przemysław Mikulski: Jestem 4,5 roku po przeszczepie i czuję się bardzo dobrze. W czasie chemioterapii zachorowałem na zapalenie płuc. Lekarz powiedział mojej żonie, że mój stan jest krytyczny. Najbliższe godziny miały zadecydować o moim życiu.

- Co powiedziałby Pan innym chorym, którzy czekają na przeszczep?

Przemysław Mikulski: U pacjenta najważniejsze jest to, aby nie załamał się psychicznie. Nieocenione staje się wsparcie drugiej osoby, która pomaga przetrwać najcięższy okres. Dużą rolę odgrywa wiara, że możliwy jest powrót do zdrowia. Moi koledzy z jednej sali szpitalnej, o których wspominałem na początku wywiadu, doczekali się przeszczepu. Wygrali walkę z chorobą.

- W jaki sposób zachęciłby Pan innych do rejestracji w celu podzielenia się szpikiem?

Przemysław Mikulski: Nie kupimy zdrowia. Można mieć pieniądze, ale lepszego trybu leczenia nie będziemy mieli. Standaryzacja jest taka sama na całym świecie. Lepszej chemioterapii na białaczkę nie dostaniemy. Najlepszym wyjściem jest przeszczep, który jest zbawieniem.

- Dziękuję za rozmowę.

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group