- Te ćwiczenia mają uzmysłowić kierowcom, jakie skutki niesie ze sobą brak ostrożności na przejeździe kolejowym - mówi Krzysztof Wójcik z Zakładu Linii Kolejowych w Wałbrzychu. - To pierwsze tego typu ćwiczenia na terenie naszego miasta. Miejmy nadzieję, że będziemy je mogli powtarzać co roku - dodaje.
Na miejsce zdarzenia niezwłocznie przybyły służby ratunkowe, by zabezpieczyć miejsce i przeprowadzić pokaz ratownictwa medycznego. Była to doskonała okazja do zaprezentowania możliwości sił ratunkowych.
- Po dotarciu na miejsce okazało się, że w samochodzie uwięzione są dwie osoby, do ich uwolnienia niezbędna była asysta sprzętu hydraulicznego. Po wykonaniu naszego zadania, nastąpiło przekazanie poszkodowanych służbom medycznym - relacjonuje przeprowadzone ćwiczenia Paweł Kaliński, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu. - Jeśli chodzi o tego typu wypadki, to standardowo są wzywane wszystkie odpowiednie służby, czyli policja, pogotowie i my, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć, jaka sytuacja jest na miejscu, dlatego musimy spodziewać się wszystkiego - dodaje.
- Jak widać, przy prędkości minimalnej 15 – 20 km/h samochód nie został doszczętnie zniszczony, jednak w realnych warunkach przy trzykrotnie większej prędkości, samochód nie miałby żadnych szans - mówi Adrian Czylok, maszynista prowadzący pociąg.
- Wrażenia są ogromne, byłam lekko zdenerwowana. Naprawdę czułam się tak, jakby mnie to dotyczyło, jakbym uczestniczyła w tym wypadku naprawdę. Cieszę się, że było to udawane i mam nadzieję, że mnie to nigdy nie spotka - mówi Sylwia Krasucka, jedna z uczestniczek symulowanego wypadku. Jej wrażenia podziela Mariusz Borowiak, "kierowca" zgniecionego pojazdu. - Jako udawany poszkodowany czułem się dobrze, gdyby to było naprawdę, miałbym zapewne inne odczucia. Sama akcja została przeprowadzona bardzo sprawnie. Myślę, że służbom medycznym należą się ogromne gratulacje - dodaje.