- Co szykuje Teatr w nadchodzącym sezonie?
Zbigniew Prażmowski: Teraz wszyscy w końcu wybieramy się na urlop, a od sierpnia zaczynają się próby do spektaklu Balladyna w reżyserii pani Marioli Ordak – Świątkiewicz, tej samej, która reżyserowała „Alicję”. Powierzyłem realizację dwóch spektakli jubileuszowych, „Alicji” i „Balladyny” temu samemu zespołowi realizatorów po to, żeby pokazać ich sposób patrzenia na dziecko i dorosłego.
- No właśnie, ostatnio coraz więcej przedstawień przemyca niektóre elementy zrozumiałe tylko dla dorosłego, dzięki czemu rodzice mogą się na nich bawić równie dobrze jak ich pociechy...
Zbigniew Prażmowski: Staram się pozyskiwać realizatorów, którzy są bardzo otwarci zarówno na dzieci jak i na dorosłych. Wiadomo, że dziecko nie przyjdzie do teatru samo, staramy się więc, by te spektakle były familijne, żeby rodzic też miał przyjemność. Chcemy uniknąć takich sytuacji, że rodzic zasypia, bo się nudzi na spektaklu. Każdy, kto przyjdzie na przedstawienie, może wyciągnąć coś dla siebie, czasami są to przesłania, czasami żarty, gagi. Wszystko to musi się w nim znaleźć.
- Czy spektakle przed premierą pokazywane są dzieciom? Zdarza się przecież, że niektóre się boją lub płaczą, bo zupełnie inaczej odbierają pewne elementy.
Zbigniew Prażmowski: Trzeba zauważyć że np. „Alicja w Krainie Czarów” skierowana jest dla widza od 6 roku życia, więc nie jesteśmy w stanie zabronić rodzicom przyprowadzać młodszych dzieci, zdarza się, że dwulatkowie oglądają Alicję do końca, a siedmiolatkowie się boją. To wszystko zależy od wychowania, od dziecka. Sam rodzic wie, jakie jest jego dziecko. Czy jest płochliwe, strachliwe czy wręcz odwrotnie. Jeżeli zdarza się że płacze, to opiekunowie wychodzą, ale za chwilę wracają i już nie płacze. W każdym spektaklu są takie momenty. Myślę, że dzieci lubią się czasem bać. Robimy spektakle przedpremierowe, zapraszamy zaprzyjaźnione szkoły w zależności od tego do kogo skierowany jest spektakl. Akurat przed Alicją na pokazie przedpremierowym byli gimnazjaliści i grupa przedszkolna. Zadawaliśmy z panią reżyser pytania – dzieciaki zwracały uwagę na różne rzeczy, ale wszystkim się podobało. Zdarza się, że zapraszamy też żłobki. Mamy dzieci, które po dwójkę siadają na jednym krześle i się nie boją. Zawsze informujemy, że spektakl jest przeznaczony dla troszkę starszego widza, jeśli rodzic, mimo to chce wejść na spektakl, wyznaczamy w razie czego miejsca bliżej drzwi. Na sali jest również obsługa naszego teatru, która nad tym czuwa.
- Bardzo wiele elementów przedstawień w ostatnim sezonie takich jak muzyka czy specyficzny ruch sceniczny, konwencją przypomina kreskówki. Czy to zabieg celowy?
Zbigniew Prażmowski: Dzieci grają w gry. Informacje coraz częściej są podawane w formie teledysków i dziecko szybko się nudzi. Jeśli chodzi o kreskówki to jest to trafna uwaga - jeden z naszych spektakli "Szklana Góra" został nawet porównany przez krytykę i widzów klimatem do „Shreka”. Ten rodzaj filmu i teatru przypada do gustu zarówno dzieciom jak i rodzicom. Jest to proste, śmieszne. Percepcja dziecka jest bardzo mała, po kilku sekundach nudzi się jednym obrazkiem. Jest to także zasługa reżyserów, których udało mi się zaprosić do współpracy i dlatego każdy spektakl jest inny.
- Alicja spada przez sufit, w bajce Emil jedzie sam na rowerku – niby proste sztuczki, ale robiące wrażenie. Skąd takie pomysły na urozmaicenie przedstawienia?
Zbigniew Prażmowski: Teatr Lalek jest nieobliczalny i nieprzewidywalny. Wszystko co gdzieś nam się wymyśli, co mamy w głowie staramy się w miarę możliwości realizować. Przez to, że robimy spektakle dla dzieci i możemy sobie pozwolić na więcej. Na tym polega magia teatru, cokolwiek byśmy zrobili innego niż w codziennym życiu, to są już rzeczy magiczne. Jeśli chodzi o rowerek czy projektor na suficie, to są to bardzo proste zabiegi, ale bardzo efektowne. Na tym to też polega, np. organizując warsztaty rodzic-dziecko, chcemy pokazać, że w tak prosty sposób można nie tylko posadzić dziecko przed telewizorem czy komputerem, ale też wspólnie się z nim pobawić prostymi środkami. Bardzo często różne rzeczy powstają na zasadzie prób i błędów. Nie wszystko, co wymyślimy, uda się zrealizować, ale każdy pomysł bierzemy pod uwagę.
- Czy w takim razie w przyszłym sezonie także możemy się spodziewać spektakli nie tylko dla najmłodszych?
Zbigniew Prażmowski: Tak. Przede wszystkim „Balladyna” nie będzie dla dzieci. Nie będziemy jej też grali nigdy jako spektaklu niedzielnego, tylko w otwarte soboty wieczorem, dla młodzieży i dla dorosłych. Następną premierą będzie „Pinokio” i na pewno będzie to rodzinny spektakl.
- Jakie jeszcze niespodzianki szykuje Teatr w nadchodzącym sezonie?
Zbigniew Prażmowski: O niespodziankach może później, natomiast jesteśmy w trakcie porządkowania magazynów teatralnych. Chcemy zorganizować pod koniec sierpnia, na przełomie sierpnia i września, taką licytację lalek i scenografii teatralnej, które są zdekompletowane. Będzie je można kupić. To też ukłon w stronę rodziców, w stronę instytucji. Mamy piękne lalki w magazynach, nie pozbywamy się wszystkiego, żeby ktoś nam nie zarzucił, że pozbywamy się historii teatru. Żeby tego nie wyrzucać będą starał się do sprzedać, oddać, czy przekazać. To jest na razie pomysł. Jeżeli się uda, mamy zakusy na jeszcze jeden spektakl przed Pinokiem. Może we wrześniu lub październiku powstanie jeszcze jeden spektakl, ale jest to uwarunkowane od sytuacji zewnętrznych, bo nie jestem jeszcze powołany na stanowisko dyrektora naczelnego. Pewne rozmowy, które prowadzę, są uzależnione tylko od tego czy będę czy nie będę dyrektorem. Czekamy na decyzję i staramy się nawiązać kontakt ze Starostwem. Uruchomiły się okoliczne i wałbrzyskie firmy, udaje nam się pozyskiwać drobnych sponsorów. Nawiązaliśmy współpracę z Termetem ze Świebodzic, z gazownią wałbrzyską. Chętni sponsorzy mogą się sami zgłaszać, ale będę się również sam o to starał. Mamy bardzo mało pieniędzy, by realizować spektakle, by trzymać tak wysoki poziom, jak do tej pory. Musimy mieć pieniądze. Nie można dopuścić do tego żeby ten poziom artystyczny spadł, gdyż jesteśmy szanowani nie tylko w Polsce, ale również w Europie i na świecie, czego przykładem jest główna nagroda na festiwalu w Kielcach. Obiecuję, że o Teatrze Lalki i Aktora w Wałbrzychu będzie jeszcze głośno.