Wszystko zaczęło się podczas badania na granicy, gdzie uczestników podróży poddano badaniom. U jednej osoby stwierdzono podwyższoną temperaturę i zgodnie z wytycznymi grupa miała zostać skierowana do szpitala na dokładne badania i kwarantannę. Pierwotnie wytypowano placówkę w Bolesławcu. Po konsultacji z Wojewódzkim Inspektorem Sanitarnym, autokar, pod eskortą policji, skierowano do Wałbrzycha.
Po przeprowadzonym badaniu uczniowie mieli zostać skierowani do odosobnionego ośrodka w Rzeczce. Jednak i tu zaczęły się dyskusje na temat miejsca pobytu młodzieży. Zmęczeni podróżą, badaniami, przestraszeni uczniowie zaczęli się niecierpliwić, po tym jak kolejnym miejscem ich pobytu wskazano Zagórze. Dodatkowo napięcie narastało po tym jak rodzice dowiedzieli się, że cała wycieczka musi poddać się kwarantannie w warunkach odosobnienia i nie mogą zostać skierowani do własnych domów. Rodzice nie chcieli również zgodzić się na to, by ich dzieci trafiły do jakiegokolwiek ośrodka. Próbowali nawet wymusić na lekarzach podjęcie wygodnej im decyzji. Powoływali się na rządowe zalecenia, ale…Na wysokości zadania stanęła Małgorzata Bąk, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wałbrzychu, której udało się nie dopuścić do rękoczynów, ale uczniowie pomimo zaleceń Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, nie trafili do odosobnionej kwarantanny. Pojechali do domów z rodzicami. W szpitalu pozostała jedynie osoba z podwyższoną temperaturą. Będąca na miejscu policja otrzymała jedynie dane osób, które udały się do domów i przez najbliższe dwa tygodnie będzie musiała kontrolować przebieg kwarantanny domowej.