Aktualni, trzykrotni Mistrzowie Polski reprezentujący LOTOS Rally Team w krótkim wywiadzie opowiadają o czekającej nas rywalizacji na 14 odcinkach specjalnych wytyczonych w Górach Sowich.
- Jakie emocje towarzyszą Mistrzowi Polski na kilka chwil przed startem nowego sezonu RSMP?
Kajetan Kajetanowicz: - Nadzwyczajne! Czekam na tę chwilę od dawna i naprawdę nie mogę się doczekać aż ponownie wsiądę do rajdówki, dociągnę pasy, wrzucę pierwszy bieg, pospinam dyfry, poczekam na zielone światło i wreszcie ruszymy na trasy Świdnickiego. Czujemy rajdowy głód i chęć rywalizacji. Wprawdzie w tym roku mamy już za sobą start w Rajdzie Janner, rundzie Mistrzostw Europy, ale trzy miesiące przerwy to dla mnie wieczność.
- Właśnie… miał być zimowy Rajd Janner, a na odcinkach w Austrii w styczniu było podobnie jak w połowie kwietnia w Polsce. Jak duży wpływ na jazdę ma taka pogoda i warunki?
Kajetan Kajetanowicz: - W rajdach zawsze trzeba być czujnym, ale faktycznie warunki, jakich możemy spodziewać się na odcinkach specjalnych Świdnickiego, wymagają absolutnej koncentracji i podejmowania dobrych decyzji dotyczących doboru opon na całą pętlę. Przy jednolitych warunkach wybór ogumienia jest dość prosty, natomiast gdy na trasie możemy spodziewać się asfaltu, śniegu, a miejscami nawet lodu, to czasem podejmowane przez nas decyzje tylko z pozoru mogą wydawać się kontrowersyjne. Myślę, że docenimy podczas tego rajdu rolę samochodów rozpoznania trasy, które mogą pomagać zawodnikom pokonując trasę odcinków specjalnych na 1,5 godziny przed naszym startem do oesu. Gdy ścigamy się o ułamki sekund każda informacja na temat sytuacji na drodze jest cenna, wpływa na nasze bezpieczeństwo, pewność, a co za tym idzie także szybkość, a właśnie o to nam przecież chodzi :).
- Kibice to nieodłączny element każdego rajdu. Czy Rajd Świdnicki jest pod tym względem wyjątkowy?
Kajetan Kajetanowicz: - To prawda, mamy powody do dumy ze względu na wielkie zainteresowanie ze strony kibiców na każdym rajdzie :). Świdnicki w tym roku rozpoczyna sezon, więc spodziewam się, że rajdowy niedosyt kibiców jest jeszcze większy niż zwykle. Ale to dobrze - mam nadzieję, że tak głodni rywalizacji jak my, będą jeszcze mocniej dopingować załogi na trasie. O tym jak wielu fanów rajdów wybiera się tutaj, świadczą sygnały od znajomych, że brakuje wolnych miejsc noclegowych chyba w całym mieście :).
- Jarku, czy w przerwie między sezonami brakuje Ci dawek adrenaliny, jakich dostarczają starty w rajdach?
Jarek Baran: - W moim życiu nie brakuje adrenaliny, ale cieszę się, że przygotowania mamy już za sobą i rusza sezon rajdowy. Tradycyjny termin ścigania w Górach Sowich przypadał na połowę maja. Było ciepło, bardzo wiosennie i pozytywnie. W tym roku Świdnicki jest wcześniej i wszystko na to wskazuje, że czeka nas małe Monte Carlo. Jak zawsze start w tym rajdzie jest dla mnie miłym doświadczeniem. Na rajdowej mapie Polski to wyjątkowe miejsce.
- W tym roku organizatorzy Świdnickiego przygotowali zmienioną trasę. Jak podoba Ci się tegoroczna konfiguracja?
Jarek Baran: - Rajd Świdnicki ma dwa etapy, z pozoru podobne, ale moim zdaniem trudniejszy będzie dzień pierwszy. Pojedziemy dwa długie odcinki, miejscami bardzo wąskie, trudne i techniczne. Wszystko wskazuje na to, że w wielu partiach będzie śnieg, a jeśli śniegu nie będzie, to droga i tak pozostanie bardzo brudna i śliska. Dzień drugi, przynajmniej dla mnie, jest bardzo klasyczny, co nie znaczy, że będzie łatwo. Cieszę się, że pozostał prolog na ulicach Świdnicy.