Pierwsze tegoroczne treningi odbyły się w Cielimowie koło Gniezna. Tory miały długość 200 i 300 metrów. Wałbrzyszanie zapoznali się z motocyklami oraz zasadą jazdy na lodzie. Pawłem Isańskim oraz Łukaszem Bembenikiem zajęli się zawodnicy kadry narodowej: Grzegorz Knapp, Michał Widera oraz Marcin Sekuła.
Od dzisiaj do 16 stycznia działacze WSM-u przebywają w Sanoku, gdzie oprócz wielokrotnego mistrza świata Rosjanina Krasnikova, ścigają się najlepsi zawodnicy tej dyscypliny, m.in ze Szwecji, Szwajcarii, Holandii, Austrii, Finlandii oraz Czech.
- Ice Racing to dyscyplina bardzo ekscytująca i widowiskowa. Tam gdzie jest ryzyko, są też duże emocje. Przede wszystkim sam wygląd motocykli daje wiele do myślenia: osłony na koła, kolce w oponach. Biegi mamy 2 i są zmieniane prawą nogą - nie jak w tradycyjnym motocyklu. Lewa noga nie spoczywa na podnóżku tylko utrzymuje się ją zgiętą luźno na lodzie. Trzeba uważać, żeby nie dostała się pod tylne koło. Motocykle podobnie, jak żużlowe nie posiadają hamulców. Przednie zawieszenie adaptowane jest z motocykli wyścigowych, stamtąd pochodzi też amortyzator skrętu. Tylni wahacz przypomina konstrukcje z motocykli drogowych i tłumiony jest za pomocą jednego amortyzatora gazowego z pełną regulacją. Natomiast silnik to jednostka napędowa znana z motocykli żużlowych: jednocylindrowa Jawa o pojemności 500 cm3. Rama to konstrukcja tylko i wyłącznie zaprojektowana pod kątem wyścigów na lodzie. To i jeszcze kilka różnic sprawia, że jazda takim motocyklem to nie lada wyzwanie - tłumaczy Paweł Isański, prezes Wałbrzyskiego Stowarzyszenia Motocyklowego Chełmiec.
- To było fascynujące i niesamowite przeżycie. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem 3,5 centymetrowe kolce w kołach, zacząłem zadawać sobie pytanie, co ja tu robię?! Jednak ciekawość była silniejsza. Pierwszy istotny moment to przełamanie obaw, bowiem ekstremalne wykładanie motocykla na bok na lodzie jest wbrew psychice, zwłaszcza że ciężko na nim ustać, a co dopiero jeździć. Jednak po paru okrążeniach zacząłem darzyć kolce coraz większym zaufaniem. Kolejny ważny element jazdy to zdecydowanie pozycja. Tu już było łatwiej, ponieważ doświadczenie jakie zdobyłem w wyścigach motocyklowych, ułatwiło mi znalezienie odpowiedniej sylwetki więc ze złożeniem się w zakręt nie miałem większych problemów – chociaż wymaga to znacznego użycia siły. W każdym bądź razie jestem pod wrażeniem i wielki szacunek dla chłopaków, którzy na tych sprzętach jeżdżą zawodowo w lidze - dodał Isański.
- Czułem się bardzo dziwnie, ponieważ na co dzień jeżdżę w motocrossie. Miałem problem z ułożeniem i zaadaptowaniem się na motocyklu, zwłaszcza w zakrętach. Technika pokonywania zakrętów w motocrossie i Ice Racingu jest zupełnie inna. Żadnych uślizgów koła, ruch manetki za sprawą kolców na kole przekładał się bezpośrednio na odczucie prędkości i przyspieszenia, co było niesamowitym doznaniem. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Wbrew pozorom jazda na lodzie wymaga ogromnej kondycji. Jestem przyzwyczajony do ekstremalnego wysiłku, a mimo to czułem zmęczenie. To tylko tak ładnie wygląda z boku, a w rzeczywistości trzeba się mocno napracować, żeby maszynę utrzymać w założonym torze jazdy. W każdym bądź razie bardzo mi się spodobało - dodał Łukasz Bembenik, zawodnik WSM-u.