Jednym z punktów programu było spotkanie z Krzysztofem Zawojskim, szefem Stowarzyszenia Wspierania Tubylczych Amerykanów "KONDOR", który przez godzinę opowiadał wałbrzyskim gimnazjalistom o Indianach.
Szczególnie ciekawy był wątek o związkach Polaków i Indian. Jedna z takich opowieści dotyczy Długiego Pióra. Urodził się około 1920 roku. Jego matką była Polką, która uciekła z Syberii. Życie uratowali jej Indianie na Alasce. Po dojściu do sił została żoną wodza plemienia Shawnee – Wysokiego Orła. W 1937 roku wraz z matką wrócił do Polski. Od tego czasu nazywał się Stanisław Supłatowicz. W czasie wojny aresztowany, uciekł z transportu do Oświęcimia. Został przyjęty do oddziału Armii Krajowej i walczył w Górach Świętokrzyskich. Po latach zaczął pisać książki o Indianach, prowadził także programy dla młodzieży w telewizji.
Inną niezwykła postacią był Stanisław Smolak, który na krótko przed I wojną światową, wyjechał „za chlebem” do Ameryki. Po wielu perypetiach trafił do małej osady należącej do plemienia Ottawa w północnej części stanu Michigan. Zaprzyjaźnił się z Indianami i z woli umierającego wodza został jego następcą jako Biała Chmura. Do dzisiaj pozostał w pamięci mieszkańców wioski, a materialną po nim pamiątką jest wielka, zbudowana z kamienia, tawerna. Wiadomo także o co najmniej jednym naszym rodaku, który został szamanem oraz o kilku należących do Czarnych Stóp.
Jedno jest pewne – Indianie nas lubią, między innymi dlatego, że tak jak oni, lubimy konie.
Na parterze biblioteki można obejrzeć wystawę obrazów Roberta Żytyńskiego – artysty pochodzącego z Wałbrzycha, od wielu lat mieszkającego w Paryżu. Wystawa nosi tytuł: „Pewnego razu na dzikim zachodzie”.