Wydawać by się mogło, że zwycięstwo podopiecznym Janusza Bułkowskiego przyszło lekko, łatwo i przyjemnie. Nic bardziej mylnego, o czym świadczy przebieg wczorajszego meczu.
Pierwszy set dobrze zaczęli wałbrzyszanie i prowadzili 6-2. W kolejnych akcjach to nadal nasza drużyna prezentowała dojrzalszą i skuteczniejsza siatkówkę i w efekcie wynik 17-9. W kolejnych akcjach coraz częściej jednak nasi zaczęli się mylić, a gospodarze ustabilizowali grę i zaczęli nadrabiać dystans. Chrobry doprowadził najpierw do stanu 16-21 i walczył dzielnie do ostatniej piłki. Na szczęście wypracowana wcześniej przewaga wystarczyła, by Aqua Zdrój wygrał do 22.
Druga partia miała nieco inny przebieg. Początkowo prowadził nieznacznie Chrobry, ale nasi szybko doprowadzili do remisu, a później odskoczyli na 9-6. Kiedy na tablicy świetlnej widniał wynik 22-19 wydawało się, że kolejny set bez większych problemów padnie łupem Aqua Zdroju. Tymczasem przebudzili się w tym momencie gracze miejscowych, którzy doprowadzili do dramatycznej końcówki. W decydujących chwilach górę wzięły jednak większe umiejętności i doświadczenie naszego zespołu i stąd wygrana do 23.
W trzeciej partii Chrobremu bardzo zależało na zwycięstwie i przedłużeniu walki na parkiecie. Zdeterminowani gospodarze prowadzili 7-5, a po chwili już 11-5. Trener Bułkowski wziął czas, uspokoił naszych zawodników i to przyniosło efekty, bowiem szybko nadrobiliśmy kilka punktów i Chrobry prowadził już zaledwie 13-11. Nasi poszli za ciosem i z akcji na akcję ich gra wyglądała lepiej. Przez pewien czas utrzymywał się głównie wynik remisowy (16-16). W kluczowym fragmencie seta to znów wałbrzyszanie pokazali swoją wyższość nad rywalem. Odskoczyliśmy na 19-17, a po chwili było 22-20. To jednak nie był koniec emocji. Nerwowa końcówka dała się we znaki obu ekipom. W kolejnych akcjach mieliśmy serię remisów. Gra toczyła się punkt za punkt. Wreszcie to wałbrzyszanie przełamali przeciwnika i wygrali partię do 29, a cały trudny mecz 3-0.
Chrobry Głogów - MKS Aqua Zdrój Wałbrzych 0-3 (22-25, 23-25, 29-31)