– To chyba klimat Starych Bogaczowic tak sprzyja długowieczności – śmieje się wójt Leszek Świętalski.
Do Stanisławy Antoszkiewicz wybrała się delegacja z wójtem na czele, dźwigając wielki bukiet kwiatów i kosz ze słodkościami. Przyłączyła się też skarbnik gminy Dorota Faściszewska. Nic dziwnego – jest wnuczką jubilatki, jedną z dziewięciorga.
- Babcia pochodzi z okolic Lwowa. Jest osobą niezwykle pogodną, życzliwą ludziom, nadal żwawo krząta się po domu. W niedzielę zawsze idzie na mszę, a po nabożeństwie – obowiązkowo do syna na kawę – opowiada Dorota Faściszewska.
Seniorka rodu ma trzy córki i jednego syna, dziewięcioro wnuków i szesnaścioro prawnuków. Znakomita większość rodziny jest na miejscu, w Chwaliszowie, tylko jedna córka mieszka w Niemczech.
- Babcia pomieszkuje po kolei u swoich córek, teraz mieszka u najstarszej. Oczywiście wszyscy się nią opiekujemy – dodaje wnuczka Dorota.
Stanisława Antoszkiewicz przyjechała do Chwaliszowa, z mężem i trojgiem dzieci zaraz po wojnie, w 1945 roku. Wojnę spędziła na robotach w Niemczech. -
Zabrali nas razem z dziećmi i trzeba było pracować w gospodarstwie. Ale nie działo nam się źle. Przede wszystkim dzieci nigdy nie były głodne. A po wojnie wszyscy razem przyjechaliśmy do Polski. Tyle, że nie mogliśmy wrócić do własnego domu, bo tam już był Związek Radziecki – wspomina jubilatka.
Na uroczystej rodzinnej imprezie urodzinowej za stołami zasiadło ponad 40 osób.
- Babcia była bardzo szczęśliwa, nawet zatańczyła. I bawiła się z nami do dziesiątej wieczorem – opowiada wnuczka Dorota.
Goście z gminy też zostali serdecznie przyjęci, poczęstowani kawą i tortem urodzinowym – jednym z wielu. Jubilatka wysłuchała listów, jakie z okazji stulecia wystosowali do niej premier Donald Tusk i wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec. Natomiast przedstawiciel KRUS przywiózł decyzję o przyznaniu specjalnego świadczenia. Nie obeszło się bez toastów i gromkiego "Dwieście lat!”