O wniosku i jego zamierzeniach mówił radny Jerzy Langer.
- To nie jest wniosek PiS-u tylko wniosek obywatelski, który został podpisany przez ponad 2 tysiące wałbrzyszan - mówi radny Langer. - To nie jest żadna kiełbasa wyborcza, bowiem mamy konkretne argumenty przemawiające za tym wnioskiem.
Wśród tych argumentów znalazły się m.in. takie, że obecna sytuacja pozostawia wiele do życzenia, bowiem są miejsca parkingowe wolne, ale wielu kierowców, żeby nie uiszczać opłat parkuje gdzie popadnie, choćby przy posesjach znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie szpitali.
- Nie znam osób, które nie popierają darmowych parkingów przy szpitalach - mówi radny PiS-u. - W ubiegłym roku miasto z tego tytułu zyskało około 280 tys. zł i to są koszty tej zmiany. To jest w interesie wszystkich - pracowników szpitala, mieszkańców i odwiedzających chorych w tych szpitalach.
Szybko okazało się, że w sali obrad są osoby, które mają zupełnie inne zdanie niż Jerzy Langer.
- Często zdarza się tak, że pracownicy nie mają gdzie zaparkować i krążą z miejsca w miejsce - mówi przewodnicząca rady Maria Romańska. - Przyjeżdżają choćby osoby na badania diagnostyczne, na 2-3 dni, i na ten czas pozostawiają swoje samochody na parkingu.
Bogusław Rogiński z ZDKiUM tłumaczył, że parkometry przy szpitalach nie są niczym nowym i funkcjonują w wielu polskich miastach.
- Właśnie chodzi o to, by na parkingu były wolne miejsca, żeby ten ruch, ta wymiana pojazdów, była płynna - tłumaczy Rogiński.
Przeciwnicy wniosku PiS podkreślali, że miasto stworzyło dogodny system komunikacji miejskiej i obecnie do wałbrzyskich szpitali dojeżdża się w sposób przyjazny dla odwiedzających.
- Widzę brak empatii i niechęć do tego projektu - komentuje Jerzy Langer.
Mariusz Kalinowski widzi tę sprawę w innym świetle.
- Mieszkańcy z ulic przyległych do szpitali są poszkodowani. Darmowy parking nie rozwiąże problemu. Nawet markety wprowadzają opłaty za parkingi, żeby był ruch i nie stały tam samochody przez kilka godzin - twierdzi radny.
Prezydent Roman Szełemej ma w tym temacie zdecydowane zdanie.
- Za tą propozycją szła zapewne dobra intencja - mówi Roman Szełemej. - Zabrakło tu jednak szerszego spojrzenia na ten temat. Ten postulat uderza choćby w kwestie ekologiczne. Przyszłość jest w komunikacji publicznej i trzeba przełamywać pewne stereotypy i bariery.
Przy 3 głosach "za", 17 "przeciw" i 1 "wstrzymującym się" wniosek przepadł.