Kobieta 6 maja odebrała połączenie od osoby, która rzekomo miała być pracownikiem banku. Numer telefonu jaki się wyświetlił był przypisany do banku, w którym posiada konto. W rozmowie mężczyzna przekonywał, że była próba włamania na jej konto i należy szybko działać, żeby ich nie stracić. Oszust polecił udać się do najbliższej placówki bankowej i wypłacić wszystkie zgromadzone na koncie pieniądze nie rozłączając się z nim, a telefon kobieta miała schować do torebki. Powiedział, że jest to z ich strony prowokacja i jak pracownik banku nie wspomni nic o próbie włamania na jej konto to znak, że jest zamieszany w całą sprawę. Wałbrzyszanka wypłaciła 34 tysiące złotych. Nastąpienie doradca poinformował, że skontaktuje się z nią Prokurator Regionalny z Warszawy. Po chwili z numeru telefonu przypisanego do warszawskiej prokuratury zadzwonił mężczyzna i przedstawił się jako Zastępca Prokurata Regionalnego w Warszawie. Poinformował, iż kobieta ma wybrać wszystkie pieniądze, jakie posiada na swoim koncie, i postępować zgodnie z instrukcjami przekazanymi przez pracownika banku. I tak też zrobiła. Rzekomy pracownik banku kontaktował się jeszcze z kobietą kilka razy, za każdym razem instruował, aby wybrała wszystkie oszczędności, jakie ma na kontach bankowych i wpłaciła je we wpłatomacie. Dodatkowo polecił pokrzywdzonej zaciągnąć dwa kredyty, aby sprawdzić czy pracownik banku w jakikolwiek sposób poinformuje o rzekomym włamaniu na konto. Tak się oczywiście nie stało, bo żadnego włamania na konto nie było, a wałbrzyszanka w ten sposób straciła łącznie 150 tysięcy złotych. Pieniądze za każdym razem wpłacała we wskazanych przez oszustów wpłatomatach. Cały proceder trwał dwa dni. Po tym czasie pieniądze miały wrócić na konto kobiety. Tak się jednak nie stało. 38-latka skontaktowała się z infolinią banku chcąc upewnić się co dalej z jej kontem i pieniędzmi. Jakie było zdziwienie wałbrzyszanki, gdy dowiedziała się, że padła ofiarą oszustwa.