Na przybyłych, jak zwykle, czekała domowa szarlotka i ciasto z kremem. Jan Rybotycki, honorowy obywatel Jawora i emerytowany dyrektor szkoły przygotował najnowszą bibliografię wydawnictw, dotyczących Kresów, a w tym Borysławia, Schodnicy czy Majdanu. - Kopalnią wiadomości i oryginalnych dokumentów z tamtych stron jest archiwum diecezjalne w Przemyślu. To dlatego, że choć administracyjnie Borysław należał do województwa drohobyckiego, to diecezjalnie - do Przemyśla. Dokumenty są udostępniane przez duchownych - mówi Jan Rybotycki.
Przewodniczącą wałbrzyskiego stowarzyszenia jest Irena Froch. - Musimy kultywować nasze tradycje, bo jeszcze niedawno nie mogliśmy się afiszować naszym pochodzeniem - mówi. W 1945 r. do Wałbrzycha przybyło ponad 8 tys. drohobyczan i borysławiaków. - Daliśmy Wałbrzychowi impuls do życia. Mieliśmy fachowców z różnych dziedzin, inżynierów górnictwa, energetyków, gazowników. Ale też duchownych i nauczycieli - wspomina Irena Froch.
Przesiedleńcy ze wschodu przez długie lata żyli w poczuciu krzywdy, oderwani od własnych korzeni. - Też byliśmy wypędzeni. Przecież nikt normalny nie zostawia własnego domu i nie jedzie w nieznane. A tak właśnie było z nami - mówi borysławianka. Nie poddali się jednak goryczy, starali się jak najlepiej pracować, a gdy nastał sprzyjający klimat - zrzeszyli się we własnych organizacjach. - Jesteśmy wdzięczni wałbrzyskiemu samorządowi, bo spełnił wiele naszych życzeń. Jest w Wałbrzychu ul. Drohobycka i Truskawiecka, a w marcu została podpisana umowa partnerska z Borysławiem - podkreśla Irena Froch.
Borysławiacy spotykają się co miesiąc w świetlicy przy Wspólnocie Samorządowej na Podgórzu, a dwa razy do roku organizują spotkane integracyjne połączone z kultywowaniem dawnych zwyczajów w pensjonacie Eden w Kowalowej. Urządzają wystawy pamiątek i dokumentów, wydają czasopismo. Jeżdżą regularnie w rodzinne strony pielęgnować groby bliskich. Pomagają polskim szkołom na ziemi drohobyckiej. Dlatego tak się ucieszyli, gdy nieformalna do tej pory współpraca z Borysławiem zyskała oficjalną formę. - Pod koniec września jedziemy razem z delegacją z Urzędu Miasta do Borysławia. Będziemy zacieśniać kontakty. Póki żyjemy - zapewnia Irena Froch.