Temat składowiska odpadów Mo Bruk powrócił po raz kolejny podczas wtorkowej sesji. Problem, z którym Wałbrzych i jego mieszkańcy borykają się od lat, zawsze wywołuje wiele emocji.
- Od Osiedla Szczęść Boże widać, że składowisko powoli się zmniejsza. Widać, że zaczęto rekultywację i zamykane są instalacje - mówi prezydent Szełemej.
Jego zdaniem to efekt wieloletnich starań i działań podejmowanych przez miejskich urzędników i jego osobiście. Gmina Wałbrzych zwracała się do różnych instytucji z pismami, które miały doprowadzić w finalnym efekcie do zamknięcia wysypiska. Powiadomiona została m.in. Prokuratura, a także instytucje zajmujące się ochroną środowiska. Czy po tych kilku latach faktycznie widać poprawę i szanse na zamknięcie Mo Bruku?
- Moim zdaniem jest trochę lepiej, bo tych pożarów nie ma tak dużo, ale wydaje mi się, że dzieje się tak, bowiem bardzo często ten teren jest monitorowany i sprawdzany przez strażników miejskich - mówi pan Dariusz, mieszkaniec Podgórza.
Innego zdania jest pani Felicja:
- Mo Bruk spędza nam sen z powiek od wielu lat i nic się w tym temacie na lepsze nie zmienia. W to, że to wysypisko przestanie istnieć uwierzę, jak zobaczę na własne oczy, bo na razie wszyscy wiele o tym mówią, a Mo Bruk dalej prowadzi działalność.
Dokument Marszałka Województwa Dolnośląskiego mówiący o cofnięciu pozwolenia zintegrowanego na prowadzenie składowiska odpadów został sporządzony i przekazany odpowiednim instytucjom i organom. Został on jednak zaskarżony przez Mo Bruk.
- Mo Bruk ma prawo się odwoływać i to robi - mówi prezydent. - Dokument o cofnięciu pozwolenia zintegrowanego został zaskarżony i teraz wszystko zależy od decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego.