- Czy ostatnie spotkanie komisji edukacji i kultury zmieniły Pani opinię na temat projektu likwidacji wałbrzyskich szkół?
Alicja Rosiak: Zarówno dzisiejsze jak i wcześniejsze spotkania w sprawie likwidacji szkół oraz przedstawiane na nich argumenty zespołu powołanego przez prezydenta utwierdzają mnie w przekonaniu, że informacje, które ten zespół podaje, nie do końca są miarodajne i rzetelne. Nie przekonują mnie argumenty mówiące o konieczności likwidacji szkół. Koszty prowadzenia tych szkół praktycznie się bilansują, mają dobrą bazę, a ich uczniowie dobre wyniki. Likwidacja tych szkół i generowanie nie do końca określonych oszczędności przyniesie odwrotny skutek – szkodę dla uczniów i lokalnych środowisk.
- Dane finansowe są rozbieżne. Co innego mówią przedstawiciele szkół, a co innego strona magistratu. Dlaczego tak jest?
Alicja Rosiak: Uważam, że zespół powołany przez prezydenta otrzymał zadanie do wykonania i tego się trzyma. Jest koncepcja likwidacji szkół. Wybór padł na te mniejsze, bo łatwiej je zamknąć. Utrzymują do tego, że pracują na danych przekazanych im przez dyrektorów szkół. Wygląda to tak, jakby dyrektorzy przekazali do Urzędu Miasta inne dane, niż te, którymi posługują się prezentując dane w obronie szkół. Coś tu chyba jest nie tak.
- W trakcie spotkania nawiązała się żywsza wymiana zdań na temat tego, czy można finansować szkoły z pieniędzy przeznaczonych na wydatki bieżące.
Alicja Rosiak: Taka wymiana rzeczywiście była i skarbnik Robert Hadaś utrzymywał, że pieniędzy zapisanych na inwestycje nie można przeznaczać na szkoły, bo są to fundusze przeznaczone na wydatki bieżące. Jednocześnie jednak prezydent chce zaciągnąć kredyt w wysokości prawie 98 milionów złotych. Z tej kwoty 27 milionów pójdzie na spłatę poprzednio zaciągniętych kredytów, a reszta na wydatki inwestycyjne. Kredyt będziemy spłacać przez 26 lat. Jak na razie nie otrzymałam odpowiedzi o wysokość odsetek, które będzie trzeba spłacić. To jest ważne o tyle, że kredyt będziemy spłacać z pieniędzy przeznaczonych na wydatki bieżące.
- Mówi się, że oszczędności na likwidacji szkół wyniosą rocznie nieco ponad 4 miliony złotych. Co taka kwota może dać budżetowi miasta?
Alicja Rosiak: Taka kwota na pewno nie załatwi żadnych potrzeb inwestycyjnych. W skali budżetu i potrzeb Wałbrzycha to kropla w morzu. Niestety nie wiemy, na jakiej podstawie są szacowane takie oszczędności. Ale jeśli popatrzeć na dotychczasowe działania to mamy zwolnienia pracowników, zmniejszenie wydatków na komunikację, a teraz zmniejszenie liczby szkół ma zapewne, w zamyśle prezydenta, dać kwotę 6,7 może 10 milionów. Tego jednak nie wiemy, bo mamy do czynienia wyłącznie z danymi szacunkowymi. Ta kwota jest jeszcze o tyle niewiadoma, że z tych 4 milionów oszczędności na szkołach trzeba odliczyć koszty dowozu uczniów do szkół, odprawy pracowników, koszty likwidacji placówek, a może ich utrzymywania, bo nie wiadomo, czy znajdą się najemcy. Chyba, że zgodnie z uwagą Grażyny Urbańskiej z MOPS-u o, starzejącemu się społeczeństwu, utworzy się w szkole na Poniatowie czy w Rusinowej, domy pomocy społecznej, najlepiej prywatne. Wtedy odda się te budynki za darmo, wychodząc z założenia, że lepiej tak, niż miałyby niszczeć.
- Co się wydarzy na sesji 24 stycznia?
Alicja Rosiak: Mam nadzieję, że dojdzie do połączenia, a przez to uratowania szkół na Sobięcinie, a w PSP-31 powstanie zespół szkolno-przedszkolny. Jeśli chodzi o Biały Kamień, to chciałabym, by doszło do połączenia PSP-2 z PG-5. Jeśli chodzi o likwidację pozostałych szkół, to będę przeciwna.
