Czas zimowy pozostanie do 25 marca. Wtedy o drugiej w nocy nastąpi przesunięcie wskazówek z powrotem o godzinę do przodu.
Podobno dzięki tym zabiegom powstają jakieś korzyści gospodarcze. Problem jednak polega na tym, że wciąż nie brakuje krytyków manipulowania czasem twierdzących, że powodują jedynie chaos komunikacyjny i rozchwianie zdrowotne u ludzi i zwierząt.
Niektórzy eksperci ekonomiczni, jak Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan, uważają, ze dla polski zmiana czasu nie przynosi istotnych korzyści (PAP).
Czasu na zimowy nie zmieni Rosja, Białoruś i Naddniestrze (region autonomiczny Republiki Mołdawii). Nie wiemy do końca czy ze względów gospodarczych czy może politycznych. W Europie nie zrobi tego jeszcze tylko Islandia. Kraje należące do Unii Europejskiej zmieniają czas, bo wymusza to dyrektywa unijna z 2001 roku. W Polsce dodatkowo regulowane jest to rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów.
Wielkimi zwolennikami regulacji czasu są Japończycy, którzy wyliczyli o ile tysięcy ton dwutlenku węgla mniej dostaje się dzieki temu do atmosfery i ile zaoszczędza się paliw.
A tak na marginesie, ciekawe czy jest ktoś, kto nastawia sobie budzik, by wstać właśnie na moment zmiany czasu i dopełnić formalności zgodnie z dyrektywą i rozporządzeniem premiera?