- Moim zdaniem nie można przejść do porządku dziennego w sprawie zwolnień w PUP-ie – twierdzi Longin Rosiak. – Okazuje się, że powody zwolnień są zupełnie inne niż Zarząd Powiatu podawał do niedawna. Tylko 4 osoby tracą pracę w związku z zakończeniem projektu „Profesjonalny urzędnik”. Pozostałe 15 osób wyznaczonych do zwolnienia objętych zostanie niczym innym jak restrukturyzacją PUP-u.
Zdaniem Longina Rosiaka, zwolnienie blisko 1/5 pracowników PUP-u może doprowadzić do obniżenia poziomu jakości świadczonych usług przez tę instytucję.
Starosta Józef Piksa zdementował pogłoski, że utrzymanie PUP-u spoczywa jedynie na barkach powiatu i poinformował, że Gmina Wałbrzych na ten cel przeznacza blisko 2 miliony złotych rocznie.
- Środków na kontynuowanie tego programu nie mamy i stąd część zwolnień – tłumaczy Piksa. – Pozostałe zwolnienia dotyczą pracowników administracji, ochrony oraz obsługi prawnej. Musimy szukać oszczędności. Nie mamy możliwości znalezienia w budżecie około 800 tysięcy złotych, by te osoby zatrudnić.
Starosta powiedział również, że podobna sytuacja może mieć miejsce w niedalekiej przyszłości w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Wałbrzychu. Tam również kończy się projekt i osoby, którym skończy się umowa na czas określony mogą stracić pracę.
- Nie możemy przecież zatrudniać wszystkich osób po zakończeniu projektu, bo to będzie powodowało rozrost zatrudnienia i administracji, a budżet nie jest gumowy – mówi Piksa.
Radny Kamil Orpel uważa tymczasem, że najważniejsze w całym zamieszaniu jest to, że pracy nie stracą pracownicy merytoryczni, którzy odpowiadają za pomoc osobom bezrobotnym, a także za szukanie dla tych bezrobotnych możliwości zatrudnienia. Natomiast radny Krzysztof Kwiatkowski zarzucił radnemu Orplowi kłamstwo.
- Radny Orpel na ostatniej sesji głosił tezy, z których nic nie zostało – twierdzi stanowczo Kwiatkowski. – Radny prawdopodobnie wiedział, że z tytułu projektu, który dobiega końca, zwolnionych zostanie 4 pracowników, a pozostali to osoby, które z projektem nie miały nic wspólnego. Bezrobocie to drażliwy temat i ten problem można było rozwiązać bardziej przejrzyście niż zrobił to Zarząd Powiatu.
Według Krzysztofa Kwiatkowskiego, Kamil Orpel bezpodstawnie czepiał się Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej i radnych, którzy zadawali pytania dotyczące zwolnień w PUP-ie.
- Prawda wyszła na jaw i okazuje się, że te zwolnienia w zdecydowanej większości nie są spowodowane końcem konkretnego projektu – mówi Kwiatkowski.
Kamil Orpel poczuł się urażony słowami radnego Kwiatkowskiego i domagał się przeprosin.
- Radny Kwiatkowski zarzuca mi kłamstwa, a ja tylko wygłosiłem swoją opinię. Różnię się w poglądach z radnym Kwiatkowskim, ale mam takie prawo – mówi Kamil Orpel. – Wmawia mi się rzeczy, których nie mówiłem. Jestem liberałem i uważam, że każdy jest kowalem własnego losu i państwo w jak najmniejszym stopniu powinno ingerować w życie jednostki.