Ojciec, którego dzieci trafiły do Wałbrzycha, twierdzi, że te są przez matkę i jej obecnego partnera przetrzymywane.
- Moje dzieci nie chodzą do przedszkola, nie chodzą na dwór. Brak im jakiegokolwiek kontaktu z rówieśnikami. Moja była partnerka twierdzi, że nie będą, bo nie. Bo nie potrzebują tego. Wiem, że czasem jadą do babci, ale wygląda to tak, że wsiadają do samochodu i wysiadają na miejscu – mówi ojciec dzieci.
W wałbrzyskim sądzie prowadzona jest rozprawa, która niewiele wnosi do sprawy. Według relacji pana Dominika, sąd pomimo bardzo pozytywnych opinii biegłych, nie zmienia swojego stanowiska i dzieci nadal znajdują się pod opieką matki.
- Mój syn jednego razu wyrwał sobie pół włosów z głowy po tym, jak dowiedział się, że nie może się zobaczyć ze mną, tatą, który jest fajny – dodaje pan Dominik.
W trakcie spotkania wyszło na jaw, że pan Dominik jest szykanowany przez obecnego partnera matki dzieci. Wielokrotnie musiał uciekać, gdy był w Wałbrzychu.
- Przyjeżdżam jednak do Wałbrzycha za każdym razem, gdy tylko mam wyznaczone wizyty. Często po to, aby wrócić z niczym. Żeby tego uniknąć, proponowałem mojej byłej partnerce mieszkanie w Warszawie. Wszystko po to, aby mieć częsty i dobry kontakt z dziećmi – mówi pan Dominik.
W ciągu sporu partner matki dzieci napadł na pana Dominika w jego warszawskim mieszkaniu. Ma z tego tytułu postawione zarzuty prokuratorskie.
- W domu wszędzie są zamontowane kamery. W trakcie napadu z niepokojem czekałem na policję. To wszystko jednak nie przekonało sądu – dodaje ojciec.
W związku z zagrożeniem bezpieczeństwa ojca, budynek Sądu Rejonowego w Wałbrzychu przy ul. Słowackiego 10 został dziś na zewnątrz i wewnątrz zabezpieczony przez Policję i siły porządkowe. Decyzja taka została podjęta przez Prezes Sądu ze względu na powagę sprawy.