W ubiegłym roku niepubliczne przedszkola funkcjonujące na terenie naszego miasta otrzymywały około 450 zł na ucznia, a pod koniec roku nawet 556 zł. Teraz mają dostawać po 404 zł. Takie wyliczenia przekazał właścicielom niepublicznych placówek oświatowych Urząd Miasta w Wałbrzychu.
- Odbyliśmy spotkanie z przedstawicielem niepublicznych przedszkoli i poinformowaliśmy o naszych wyliczeniach i jednocześnie jeszcze raz przeanalizowaliśmy tę sytuację i wszystko wskazuje na to, że nasze wyliczenie, kryteria, które były przy tych wyliczeniach brane pod uwagę, zostały przeprowadzone prawidłowo - tłumaczy Sylwia Bielawska, zastępca prezydenta miasta. - My obliczamy tę dotację na podstawie określonych przepisami kryteriów i wynika to z działań arytmetycznych. Ta kwota dla niepublicznych przedszkoli nie jest ostateczna, bowiem ulega w ciągu roku modyfikacjom. W ubiegłym roku była trzykrotnie zmieniana.
Sylwia Bielawska zapewnia, że w wyliczeniach nie popełniono błędów i nie ma również mowy o złośliwości ze strony miejskich urzędników w stosunku do właścicieli niepublicznych przedszkoli.
- My to tak odbieramy jako złośliwość, bowiem nie rozumiemy, dlaczego w wielu innych miastach te dotacje są znacznie wyższe, a najlepszym przykładem jest Świdnica, która ma dotacje w wysokości 700 zł do ucznia - mówi jedna z właścicielek niepublicznego przedszkola w Wałbrzychu.
Sylwia Bielawska tłumaczy, że dotacje nie są zaniżane, a zarzut o świadomym zaniżaniu dotacji jest irytujący. Zwraca również uwagę na fakt, że w Wałbrzychu rośnie systematycznie ilość dzieci korzystających z usług publicznych przedszkoli. Radna Beata Mucha również zastanawia się, z czego mogą wynikać takie różnice w dotacjach dla niepublicznych placówek oświatowych w poszczególnych samorządach, a Jerzy Langer idzie o krok dalej i twierdzi, że Gmina Wałbrzych nie prowadzi polityki gospodarnej.
- Mam spore wątpliwości do tych wyliczeń, o czym świadczy choćby fakt, że jedno z niepublicznych przedszkoli wygrało sprawę sądową z gminą i musieliśmy zapłacić ponad 700 tysięcy złotych temu właśnie przedszkolu - mówi radny. - Wiem, że są też inne przedszkola niepubliczne, które procesują się z gminą. To nie jest rozsądna polityka finansowa gminy. Moim zdaniem komisja rewizyjna powinna się przyjrzeć takim praktykom.
Sylwia Bielawska uważa, że w gronie 8 przedszkoli publicznych (4 są dofinansowywane ze środków unijnych) wszystkie funkcjonują prawidłowo.
- Przedszkola niepubliczne ponadto mogą pobierać opłaty od rodziców, a kwoty dotacji, o których mówią właściciele tych przedszkoli, są naszym zdaniem wygórowane - mówi wiceprezydent. - Wałbrzych był kontrolowany w roku 2018 i Najwyższa Izba Kontroli nie dopatrzyła się nieprawidłowości przy wyliczaniu dotacji dla przedszkoli niepublicznych - dodaje skarbnik Ewa Kłusek.