Od 25 sierpnia do 27 września bieżącego roku, kontrole stanu technicznego busów, którymi wałbrzyszan wożą prywatni przewoźnicy, znacznie się zwiększyły.
- Sytuacja jest napięta – mówi Mariusz Tatuśko, jeden z przewoźników. - Z naszych informacji wynika, że prezydent Szełemej chce się pozbyć nas za pomocą częstych kontroli.
Zdaniem prywaciarzy, kontrole stanu technicznego ich taboru nie mają nic wspólnego z dbaniem o bezpieczeństwo mieszkańców Wałbrzycha korzystających z usług prywatnych przewoźników.
- Nasze pojazdy są czasem sprawdzane kilka razy dziennie – mówi Cezary Sokół. - Tracimy pieniądze, czas. Ci ludzie dążą do tego, by powiększyło się w naszym mieście grono bezrobotnych.
Przewoźnicy przybyli pod Ratusz, by spotkać się z prezydentem Romanem Szełemejem. Tego jednak dziś w Wałbrzychu nie ma i w jego imieniu do protestujących wyszedł Zygmunt Nowaczyk, zastępca prezydenta.
- Naszym zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo pasażerów, a docierają do nas sygnały o złym stanie technicznym taboru należącego do prywatnych przewoźników – mówi Zygmunt Nowaczyk.
Jego opinię potwierdza Magdalena Korościk z wałbrzyskiej policji.
- Kontrolujemy zarówno busy prywatne jak i autobusy MPK po to, by wyeliminować te pojazdy, których stan techniczny zagraża bezpieczeństwu – mówi Korościk.
Prywatni przewoźnicy zwracają uwagę na fakt, że wzmożone kontrole znacznie utrudniają im pracę i uderzają bezpośrednio w mieszkańców jeżdżących busami.
- Od 12 lat prowadzone w mieście są prywatne przewozy, ale takiej nagonki jak jest teraz jeszcze na nas nie było – twierdzi Cezary Sokół. - Obecne działanie władz miasta uważamy za szkodliwe dla Wałbrzycha.
Andrzej Kosiór, szef MPK, który również pojawił się pod Ratuszem, widzi sprawę inaczej.
- Kontrolowane przecież są też autobusy MPK, ale ja uważam, że dobrze się stało, że policja takie kontrole robi – mówi Kosiór. - Prywatni przewoźnicy bardzo często donosili na nasze pojazdy, że są niesprawne i my nie robiliśmy z tego problemu.
Przewoźnicy uważają, że miasto bezprawnie zabiera prywaciarzom koncesje na przewóz. Robi się to, ich zdaniem, po to, by doprowadzić do likwidacji tego środka transportu.
- Naszym zdaniem politycy naciskają na policję i stąd tak duża liczba kontroli – mówi Mariusz Tatuśko.
Zygmunt Nowaczyk uważa, że przewoźnicy zorganizowali spektakularną akcję na pokaz.
- My jesteśmy gotowi do rozmów, ale nie w taki sposób. Zapraszamy do Ratusza i tam znajdziemy wyjście z tej sytuacji – mówi Nowaczyk.
Te słowa jednak z pewnością nie uspokoją zdesperowanych prywaciarzy, którzy domagają się rozmów na temat swojej przyszłości, ale chcą, by w tych rozmowach uczestniczyły władze miasta, przedstawiciele MPK, parlamentarzyści.