W czwartek opinią publiczną wstrząsnęła informacja, że w Warszawie zmarł żołnierz Warszawskiej Brygady Pancernej, który został raniony nożem 28 maja br. na granicy z Białorusią. Agresorem był prawdopodobnie jeden z nielegalnych migrantów, który próbował przekroczyć stalową zaporę.
Atak miał miejsce na odcinku granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych w województwie podlaskim. Użyte przez agresorów narzędzia jednoznacznie wskazują na pełną determinację i premedytację w realizacji zaplanowanego zamachu na zdrowie i życie broniących dostępu do terytorium Polski żołnierzy. Dodatkowo w stronę rannego i udzielających mu pomocy funkcjonariuszy rzucano gałęzie i kamienie.
Spotkanie ludzi prawicy pod pomnikiem miało charakter spontaniczny. Kilkadziesiąt osób odpowiedziało na informację, opublikowaną tego samego dnia na platformach społecznościowych, dot. godziny i miejsca spotkania.
Pod pomnikiem środowiska prawicowe zapaliły znicze i złożyły hołd zamordowanemu na służbie 21-letniemu żołnierzowi. Podkreślono również, że okoliczności z ostatnich miesięcy, o których opinia publiczna dopiero teraz się dowiaduje, z dużą pewnością miały wpływ na przebieg tragedii. Należy tutaj wspomnieć o przeprowadzonej akcji służb państwowych, która zakończyła się aresztowaniem i potraktowaniem jak przestępców żołnierzy Wojska Polskiego, którzy na służbie użyli broni (oddając strzały ostrzegawcze). Również decyzja z kwietnia br. ministra Bodnara o powołaniu zespołu śledczego "celem ścigania żołnierzy za odpieranie agresji migrantów" miała efekt destrukcyjny na morale i bezpieczeństwo służb ochraniających naszą granicę.
Zespół prasowy Klubu Radnych PiS