- Współczuję ludziom, którzy tam mieszkają. Aż w oczy szczypie, gdy się przechodzi w pobliżu! - przyznaje właściciel firmy Darex Dariusz Kłapiński.
W czwartek Fabryka Porcelany „Wałbrzych” rozpoczęła roboty, które zakończyły się wymianą uszkodzonej rury. Jest nadzieja, że to rozwiąże nabrzmiały problem.
- To Fabryka Porcelany „Wałbrzych” pozarywała kanały podczas demontażu torowiska. Sprowadzili ciężki dźwig, który musiał łapą stanąć na kanale i zniszczył go – mówi Dariusz Kłapiński. Właściciel Darexu uważa, że to fabryka musi naprawić szkodę na swój koszt i usunąć przyczynę tworzenia się cuchnącego jeziora.
- Nie mamy pewności, czy uszkodzenie powstało akurat podczas demontażu bocznicy kolejowej. Tamte prace prowadzone były rok temu.
Dziś w tym miejscu pracuje koparka na nasze zlecenie i na nasz koszt, i trwają oględziny. Chcemy odsłonić uszkodzone miejsce i staramy się usunąć awarię – mówił nam w czwartek prezes Fabryki Porcelany „Wałbrzych” Leszek Rejniak. - Nasze stanowisko jest jednak takie, że w kosztach powinno uczestniczyć miasto. To stara instalacja, być może ma 100 lat i ma prawo ulec awarii. Wymaga więc kapitalnego remontu. Ponieważ odbiera nieczystości od lokatorów domów przy tej ulicy, wymaga inwestycji miejskiej – mówił prezes.
Dzięki współdziałaniu i partycypowaniu w kosztach zarządu fabryki, lokatorów, prezydenta miasta, który uruchomił nawet biuro zarządzania kryzysowego, problem jest na razie rozwiązany. Dla właściciela terenu pozostało zasypanie bajor i odkażenie okolic.