Obojętność, a często czysta chęć zarobku, często prowadzą do tragedii. Coraz młodsi sięgają po tzw. towary zakazane, czyli alkohol i papierosy. - Dziś częściej niż kiedyś zdarza się, że uczniowie przychodzą do szkoły w stanie wskazującym na spożycie – mówi pani Anna, zastrzegająca anonimowość, nauczycielka ucząca w jednym z wałbrzyskich gimnazjów. – Ciężko nad nimi zapanować, nie reagują na polecenia i są coraz bezczelniejsi.
Wbrew pozorom dla gimnazjalisty, a więc osoby w wieku od 13-15 lat, zdobycie alkoholu nie jest problemem. Wyrośnięte nastolatki często wyglądają na dużo starszych niż są w rzeczywistości lub sprzedawcy po prostu przymykają na to oczy. - Nie mamy problemów z zakupem np. piwa – chwalą się Cezary, Damian i Artur. - Po prostu idziemy do sklepu i kupujemy. Rzadko pytają o dokumenty, a jak coś, to się mówi, że zostały w domu albo zmieniamy sklep - twierdzą.
Stąd też kilka dni temu w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej odbyła się konferencja prasowa inaugurująca kampanię społeczną „Pozory mylą, dowód nie”. Jej inicjatorzy - Komenda Główna Policji i Związek Browarów Polskich - chcą zwrócić uwagę zarówno sprzedawców, jak i zwykłych obywateli, na to, że nie zawsze wygląd oznacza dojrzałość.
- W naszej klasie, dziewczyny normalnie się na co dzień się malowały i wyglądały czasem nawet na 20 lat – twierdzą chłopcy. - Do tego odważny obiór i żaden sprzedawca nie spytał ich o wiek - dodają gimnazjaliści.
Pomysł akcji nie jest nowy – już od kilku lat telewizja pełna jest spotów przypominających, że sprzedaż alkoholu nieletnim jest przestępstwem. Jednak problem wciąż jest obecny. Dlatego nowa kampania zachęcać będzie do sprawdzania dowodu osobistego ewentualnych klientów pod hasłem „Pozory mylą, dowód nie”.
W lipcu w telewizyjnych spotach reklamowych piwa produkowanego w Polsce przez browary zrzeszone w Związku, zobaczyć będzie można symbol „Alkohol. Tylko dla pełnoletnich” promujący całą akcję. Dodatkowo do sklepów, podobnie jak w poprzednich przypadkach, trafią ulotki i plakaty informacyjne mające przypominać nie tylko sprzedawcom, ale również świadkom zakupu alkoholu przez małoletniego, że dorosły wygląd wcale nie oznacza posiadania dowodu.
- Wie Pani, ciężko powiedzieć czy to coś da – wzdycha Artur Nowak, odwiedzający sklep monopolowy. – Wielokrotnie widziałem, jak sprzedawcy bez problemu podawali dzieciakom alkohol, tłumacząc się „że to tylko piwo”, a przecież takim młodym niewiele trzeba - relacjonuje.
Być może nowa kampania społeczna skłoni niektórych do refleksji. Choć - jak pokazuje doświadczenie poprzednich - problem i tak nie zniknie dopóki całe społeczeństwo nie uświadomi sobie, jakie zagrożenia niesie alkohol dla młodego umysłu.
