Dokument podpisany po I wojnie światowej odegrał istotną rolę w dobrych relacjach między naszymi krajami. Okazaliśmy sobie wsparcie, kiedy Polska borykała się z przeludnieniem, Francja zaś brakiem rąk do pracy. Powstałe wówczas życzliwe więzi i późniejszy powrót Polaków z emigracji zarobkowej, odcisnęły silne piętno na współczesnych dziejach Wałbrzycha. „Francuzi” obecni są w naszym mieście od dziesięcioleci, odgrywając aktywną rolę na polu kultury, edukacji i troski o życzliwe kontakty międzynarodowe.
- Wałbrzych to takie miasto, w którym ludzie są jak ziarnka piasku – przywiało ich z różnych stron świata – tak zgromadzonych w Starej Kopalni powitała wiceprezydent Sylwia Bielawska.
Spotkanie zorganizowano z okazji 100. rocznicy podpisania Konwencji Emigracyjnej Francja-Polska.
- Przybyli po wojnie do naszego miasta reemigranci z Francji stanowili niezwykle barwną grupę w strukturze społecznej powojennego Wałbrzycha. A przy tym grupę wewnętrznie stabilną i solidarną. Znajomość języka polskiego, ogólnych stosunków ułatwiała im egzystowanie w powojennym Wałbrzychu. Stosunkowo łatwo znajdowali zatrudnienie w zakładach przemysłowych oraz kopalniach. Wyróżniali się językiem, obyczajami, strojami – dodała Bielawska.
O genezie i skutkach konwencji opowiadał dr Piotr Retecki, który omówił problem na przykładzie subregionu wałbrzyskiego, który po wojnie stał się miejscem docelowym dla wielu repatriantów. Z kolei o skomplikowanych kwestiach w adaptacji i integracji społeczno-kulturowej reemigrantów mówiła dr Monika Bisek, która podzieliła się wynikami swoich badań w tym zakresie. Uczestnicy spotkania mieli także okazję zapoznać się z wystawą „Zapomniany powrót” dotyczącą historii i społecznej roli reemigrantów w Wałbrzychu, którą przygotował Dom Bretanii w Wałbrzychu. Wystawę uzupełniono nowymi planszami pt. „Reemigranci w prasie i wspomnieniach”, które przygotowała Biblioteka pod Atlantami. W godzinach popołudniowych odbył się ponadto recital cenionej krakowskiej artystki Yagi Kowalik pt. „Piaf Greco, Aznavour…”.