Najważniejszym punktem wizyty było złożenie podpisów przez Ministra Bogdana Zdrojewskiego i Prezydenta Wałbrzycha Piotra Kruczkowskiego pod umową o przyznaniu dofinansowania dla projektu „Rewitalizacja i adaptacja na cele kulturalne byłej KWK Julia”. Stało się to tuż przed godziną jedenastą w łaźni dawnej kopalni Thorez, która dzisiaj jest jeszcze częścią Muzeum Przemysłu i Techniki, a w 2012 roku ma być elementem Parku Wielokulturowego Stara Kopalnia.
Były oczywiście wystąpienia i przemówienia, w których mówcy chwalili pomysł i wymieniali zasługi osób, dzięki którym może on być realizowany. Prezydent Kruczkowski opowiedział w skrócie, jak Stara Kopalnia będzie wyglądać po zakończeniu rewitalizacji. Zachęcił też mieszkańców Wałbrzycha do przedstawiania własnych pomysłów na rozwój Parku Wielokulturowego.
Zaciekawiły nas jednak dwa inne wystąpienia, a raczej ich fragmenty. Otóż Senator Roman Ludwiczuk publicznie zadeklarował, że jako współwłaściciel nieruchomości sąsiadujących ze Starą Kopalnią, zadba, by swoim wyglądem nie odbiegały od otoczenia. W ten sposób zacznie realizować się wizja Prezydenta Kruczkowskiego, który przy innej okazji powiedział, że rewitalizacja Wałbrzycha zachęci do inwestycji biznesmenów, dzięki czemu miasto będzie piękniało.
Na ziemię, a może i pod ziemię, sprowadził nas natomiast Roman Szełemej, który wyraził obawę, że Wałbrzych nie ma wystarczającego zaplecza intelektualnego, by zapewnić właściwy rozwój i funkcjonowanie Parku po jego uruchomieniu. Zaapelował do Ministra Zdrojewskiego o patronat nad stworzeniem czegoś w rodzaju rady dbającej o rozwój i właściwy poziom Parku. Ciekawe czy podobnie sądzą o sobie wałbrzyscy twórcy, dyrektorzy przeróżnych placówek kultury, pracownicy naukowi wałbrzyskich uczelni i absolwenci tychże, samorządowcy czy politycy. Bo my, prości, nie wiemy „czy my som tu chwalone czy ganione”, jak mówił Kuśtyk, jeden z bohaterów „Konopielki”.
W każdym razie, jeśli w 2012 roku nie nastąpi zapowiadany przez niektórych koniec świata, to zyskamy bardzo ciekawy obiekt. I to, nie bójmy się tego powiedzieć, na skalę europejską.