Od kilku lat dworzec autobusowy służący jako centrum przesiadkowe do połączeń komunikacji dalekobieżnej popadał w ruinę. W latach 80. i 90. to miejsce tętniło życiem. Niemal codziennie przez dworzec przewijały się setki pasażerów, którzy stąd odjeżdżali do Czarnego Boru, Kamiennej Góry, Mieroszowa, Głuszycy czy Walimia, ale również do Sławy, Zielonej Góry czy Legnicy.
- Dla mnie ten dworzec ma znaczenie sentymentalne, bowiem kiedy uczyłam się w Wałbrzychu, codziennie tu wsiadałam do swojego autobusy – mówi Patrycja Kwilicz z Kamiennej Góry.
Od kilku lat dworzec popadał w ruinę. Coraz mniej autobusów korzystało z jego gościnności. Po zakupie dworca przez prywatnego inwestora, tylko kwestią czasu było to, kiedy obiekty tu się znajdujące zostaną rozburzone. W ubiegłym tygodniu zdemontowano wiaty. Teraz wyburzony został budynek gospodarczy, a w dalszej kolejności podobny los czeka główny budynek, w którym kiedyś mieściły się kasy i poczekalnia. Właściciel dworca chce w tym miejscu wybudować supermarket.
W Wałbrzychu od kilku lat brakuje dworca autobusowego z prawdziwego zdarzenia. Podróżni są zdezorientowani, bowiem w okolicach placu Grunwaldzkiego jest co najmniej kilka przystanków, z których odjeżdżają autobusy komunikacji dalekobieżnej. Miasto chce, by centrum przesiadkowe powstało między ulicami Wysockiego i Lubelską. Wczoraj Ruch Palikota zaproponował, by takie centrum usytuować na parkingu pomiędzy ulicami 1 Maja i Kasztanową w okolicach ZUS-u.