Wystarczy kłódka wraz z napisanymi na niej imionami kochanków, przypięta do mostu, a miłość przetrwa wszystko - tak głosi pewna litewska legenda Ten niezwykły, zapożyczony z Wilna (most Užupio) zwyczaj, został skopiowany przez takie miasta jak Rygę, Moskwę, a także Florencję. Tego lata rytuał ten przeniósł się na polskie ziemie i na dobre zagościł w stolicy Dolnego Śląska - Wrocławiu.
Na Moście Tumskim od niedawna można spotkać wiele zakochanych par, które przyjeżdżają specjalnie po to, by tą zwykłą czynnością wyrazić uczucia drugiej stronie. - Przyjechałam tutaj z moim chłopakiem, bo widziałam zdjęcia w Internecie i mnie to zaintrygowało - mówi Kasia, studentka. – Poza tym widok z mostu na Odrę na tle zachodzącego słońca jest niezapomniany - dodaje.
Widać, że turystom zwiedzającym miasto pomysł przypadł do gustu, kłódki przypięte do mostu są różne, jedne są grawerowane, inne całkiem zwyczajne z własnoręcznym podpisem, zdarzają się nawet te podpisane w obcych językach np. japońskim. Jednak, niezależnie od wyglądu, czy też barwy spełniają tę samą funkcję - mają za zadanie przypieczętować związek i sprawić, by dalsze życie z ukochaną osobą było szczęśliwe i nierozwiązalne.
Ale spokojnie, przecież nikt nie twierdzi, że kłódki są tam na wieczność. Do zestawu zwykle dają dwa kluczyki - jeden do wody, a drugi można schować do kieszeni, ot tak na wszelki wypadek.