Jak ocenia szefowa Sanepidu, jakość wody, jaką dostarczają nam wałbrzyskie wodociągi, jest na ogół dobra i z rzadka zdarzają się przypadki wykrywania nieprawidłowości. Takowe były w kilku gminach - w Czarnym Borze 7, w Mieroszowie 6, w Głuszycy 3 i w Boguszowie-Gorcach 2.
- Natychmiast zgłaszaliśmy te nieprawidłowości i zaraz uchybienia zostały usunięte - tłumaczy Małgorzata Bąk. - My sprawdzamy stan jakości wody, wydajemy opinie i sprawdzamy, czy nieprawidłowości są usuwane.
Jak wyjaśniła szefowa Sanepidu, do obowiązków jej pracowników należy również przeprowadzanie kontroli w obiektach prowadzących działalność gospodarczą, jak choćby stołówki, piekarnie, sklepy spożywcze.
- W jednej piekarni były duże uchybienia i została tymczasowo zamknięta, ale po spełnieniu kryteriów ponownie zaczęła funkcjonować - mówi Małgorzata Bąk. - Jeśli mówimy o obiektach oferujących bazę noclegową, to nie było większych uchybień i sytuacja ta ulega z roku na rok poprawie. Nie mieliśmy również zastrzeżeń przeprowadzając kontrole żywnościowe w placówkach szkolnych, obiektach służby zdrowia.
Radny powiatowy Kamil Orpel podczas sesji zgłosił inny problem.
- Otrzymałem informacje, że w Walimiu w placówce oświatowej jest bus, którym dowożone są chore dzieci, a tym samym busem dowożona jest również żywność do Domu Dziecka w Jedlinie-Zdroju. Powiadomiłem Sanepid o tym fakcie, bo uważam, że to niedopuszczalne.
Małgorzata Bąk uważa, że nie zostały w tym konkretnym przypadku złamane żadne przepisy.
- Zatwierdziliśmy ten samochód do przewozu żywności, bowiem przestrzeń ładunkowa do przewożenia termosów jest odpowiednio zabezpieczona i nie ma przeciwwskazań, by dzieci nie jeździły tym busem - mówi szefowa Sanepidu.
Wicestarosta Krzysztof Kwiatkowski podkreśla ze stanowczością, że nie ma żadnego zagrożenia epidemiologicznego.
- Przecież tym busem dowożone są dzieci na rehabilitację czy też terapie zajęciowe. Nie wozimy tym pojazdem dzieci chorych zakaźnie. Do tego służy inny samochód i nim dowozimy dzieci do lekarza. Dziwię się tylko, że radny składa donos do Sanepidu, zamiast najpierw u nas zasięgnąć informacji - mówi Kwiatkowski.