Nawet gdy słońca nie widać, oddziałuje ono na naszą skórę – ostrzegają lekarze dermatolodzy – dlatego przed jego zgubnym wpływem powinniśmy bronić się przez cały rok, nie tylko latem.
Według badań przeprowadzonych przez Laboratorium Vichy, 45 proc. Polaków niewłaściwie określa swój typ skóry, a co za tym idzie nie dobiera odpowiednich kosmetyków, a dwie trzecie Polskich kobiet w ogóle źle chroni swoją skórę podczas przebywania na słońcu. Dane te, choć szokujące, wydają się jednak zaskakująco prawdziwe. Większość wałbrzyszan o ochronie przypomina sobie dopiero w chwili wyjazdu do zagranicznych kurortów.
- Faktycznie, najwięcej kosmetyków ochronnych sprzedajemy osobom, które pytają o nie przy okazji wyjazdu na egzotyczne wakacje – twierdzi pani Mariola, ekspedientka w drogerii. – U nas w kraju wiadomo, jak z pogodą, więc gdy już się pojawi, panie raczej wolą zaryzykować poparzeniami, niż brakiem opalenizny. Bierze się to z mylnego przekonania, że używając kosmetyków z filtrem nie można „złapać słońca”, a to przecież nieprawda- tłumaczy.
Promienie słoneczne, tak groźne dla naszej skóry, wnikając w nią powodują cały szereg zmian od zaczerwienień, poparzeń, poprzesz uszkodzenie w niej kolagenu i elastyny odpowiedzialnych za jej kondycje, do zmian nowotworowych i przyspieszenia jej starzenia włącznie.
Ale to nie wszystko. Liczne przesuszenia naskórka, popularne „schodzenie skóry”, plamy i przebarwienia powstałe po opalaniu, mogą na bardzo długo zmienić nasz wygląd, kiedy zamiast oczekiwanego czekoladowego brązu nasza skóra bardziej będzie przypominać krowie łaty.
- Przerażające jest, że w społeczeństwie wciąż pokutuje ludowa mądrość – mówi pani Anna, farmaceutka. – Zamiast leczyć odpowiednio do tego przystosowanymi specyfikami, ludzie poparzenia słoneczne nadal wolą przykładać maślanką lub kostkami lodu, które niestety przynoszą tylko chwilową ulgę.
Wiele osób zapomina, że słońce skutecznie przenika przez cienkie ubrania czy szyby, atakując zwłaszcza odsłonięte partie naszego ciała. Nawet kilka minut pod jego przyjemnym wpływem może skończyć się dla nas niezbyt przyjemnie.
To nie jest tak, że w ogóle nie powinno się wychodzić na słońce – tłumaczy pani Anna. – Można, ale należy pamiętać o nakryciu głowy i kremie z filtrem odpowiednim dla naszego typu skóry – im jaśniejsza karnacja tym wyższa wartość SPF, oraz otaczających nasz warunków. Wiadomo, że nad wodą promienie odbijają się również od niej - przypomina.
SPF, czyli z ang. Sun Protection Factor (wskaźnik ochrony przed słońcem) używany jest do oznaczenia filtru przeciwsłonecznego i pozwala określić, ile razy dłużej, niż bez stosowania preparatów ochronnych, możemy przebywać na słońcu bez ryzyka wystąpienia poparzeń słonecznych. Umieszczany jest na preparatach ochronnych, zwykle w widocznym miejscu.
Ostatnio popularne jest również umieszczanie filtra w kosmetykach kolorowych. Nie dajmy się jednak zwieść – śmieje się pani Mariola. - W przypadku, gdy nasz krem, podkład i puder zawierają filtr, ich wartość się nie sumuje a działa tylko ten o najwyższym faktorze.
Tak więc korzystając w najbliższych dniach z pięknej pogody, nie zapominajmy, że dla własnego dobra najlepiej jest porzucić stare przyzwyczajenia i zastosować jednak właściwą ochronę. Przecież zawsze łatwiej zapobiegać, niż później leczyć skutki naszej lekkomyślności.