Nasza drużyna wystąpiła w tym spotkaniu znacznie osłabiona, ale pokazała po raz kolejny, że ma charakter.
Początkowe minuty były dość bezbarwne, a w 10. minucie miejscowi mogli wyjść na prowadzenie, ale dobrze zachował się Jaroszewski. Następne akcje należały również do miejscowych, jednak nasza defensywa grała bardzo uważnie i nie dała się zaskoczyć MKS-owi. W 22. minucie Szuba otrzymał żółtą kartkę, a za chwilę, po dyskusji z sędzią i odkopnięciu piłki, drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną, co znacznie skomplikowało sytuację trenerowi Jaworskiemu. Po kilku minutach jeden z graczy Kluczborka też został napomniany czerwoną kartką i siły się wyrównały. W 35. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i uderzeniu głową Orzecha nasi wyszli na prowadzenie. W kolejnych minutach wałbrzyszanie kontrolowali wydarzenia na boisku i utrzymali prowadzenie.
Druga połowa, wbrew oczekiwaniom kibiców MKS-u, nie zaczęła się od huraganowych ataków Kluczborka. W 54. minucie wałbrzyszanie zadali drugi cios. Tym razem po dośrodkowaniu Moszyka najwyżej do piłki wyskoczył Grzegorz Michalak i zdobył gola. Chwilę później MKS wywalczył rzut karny i zmniejszył rozmiary porażki na 1-2. Później na murawie było nerwowo, a to za sprawą sędziego, który nie za bardzo radził sobie z sytuacją na boisku. W 80. minucie blisko zdobycia gola był Rytko, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Ostatnie minuty to istna nawałnica na bramkę Górnika. MKS szukał za wszelką cenę okazji do zdobycia wyrównującego gola, ale obrona Górnika nie dała się zaskoczyć.
MKS Kluczbork – Górnik Wałbrzych 1-2 (0-1)
Górnik: Jaroszewski – Wojtarowicz, Wepa, Orzech, Rytko (90’ Krzymiński) - Szuba, G.Michalak, Sawicki, Radziemski - Moszyk (70’ Chajewski), Folc.