To tylko namiastka tego, z czym musi się mierzyć dziewczynka, której zdiagnozowano rozszczepienie kręgosłupa piersiowo-lędźwiowo-krzyżowego ze współistniejącym wodogłowiem. Dzisiaj cała rodzina, przyjaciele i ludzie dobrej woli walczą z przeciwnościami losu, by pomóc tej dzielnej wojowniczce normalnie żyć.
- Marysia ma ponad 2,5 latka, jest radosną i uśmiechniętą dziewczynką. W maju poprzedniego roku Marysia przeszła bardzo poważną operację, była to transplatacja czołowa. Polegało to na endoskopowym otwarciu torbieli mózgu oraz wymianie drenażu komorowo-otrzewnego. Celem operacji było zmniejszenie się ekspansji torbieli i ucisku na mózg. Niestety rok po operacji kontrolny rezonans nie wyszedł najlepiej. Torbiele, które mamy w główce powiększyły się. W niedługim czasie będziemy musieli powtórzyć rezonans, a wtedy zapadnie decyzja o ponownej operacji – mówi mama dziewczynki.
To jeden z problemów, jakie będą musieli pokonać lecz Marysia potrzebuje też innej pomocy.
- Marysia również posiada wiotkie nóżki i pęcherz neurogenny. Jest cewnikowana co 3 godziny.. To niestety wymaga niezbędnej, bardzo kosztownej rehabilitacji i sprzętu do codziennego, normalnego funkcjonowania. Dodatkowo jesteśmy cały czas pod kontrolą wielu specjalistów – dodaje mama.
Marysia musi być rehabilitowana niemal codziennie. Kosztowne prywatne zabiegi, są niezwykle pomocne. A te, które dziewczynce przysługują z puli Narodowego Funduszu Zdrowia są niestety przyznawane czasowo.
- Staramy się Marysi pomagać cały czas. Ćwiczymy z nią w domu sami. Przyjeżdża rehabilitant, ale często na takie zajęcia musimy jeździć do Wrocławia. Dotyczy to tych refundowanych przez NFZ. To wszystko jest szalenie kosztowne. Pomagają nam wszyscy. Rodzina, znajomi, zakłady pracy, ale tych pieniędzy wciąż bardzo potrzebujemy. Już niedługo Marysia będzie musiała wymienić protezy, żeby mogła dalej się rozwijać. Protezy trzeba wymieniać wraz z jej wiekiem. Ona nam rośnie. Protezy niestety nie. Koszt ich wymiany to kolejne kilkanaście tysięcy złotych – tłumaczy tata.
Z inicjatywą pomocy Marysi wyszli pracownicy zakładu Faurecia Pneumatic, w którym pracuje dziadek dziewczynki.
- Uważam, że jako oddział Faurecii jesteśmy dowodem na to, że społeczna odpowiedzialność biznesu, to nie tylko moda czy trend, ale też motywacja do działania. Pomaganie innym jest wpisane w nasze wartości i daje poczucie wspólnej satysfakcji. Jestem też bardzo dumny, że kolejna akcja charytatywna wychodzi z inicjatywy pracowników naszego zakładu. Dzięki takim przedsięwzięciom wiem, że pracownicy doskonale rozumieją i kierują się codziennie naszymi wartościami, którymi są: szacunek, dawanie przykładu, energia, odpowiedzialność, autonomiczność oraz przedsiębiorczość. Zrobimy wszystko by wspólnie pomóc Marysi – mówił wspierający akcję CSR organizowaną przez pracowników Dyrektor Zakładu Krzysztof Malinowski
Chcąc wesprzeć zbiórkę na rzecz Marysi, zakład Faurecia Pneumatic zakupił kosz na plastikowe nakrętki w kształcie serca. Każdy może dostarczyć zebrane nakrętki na portiernię zakładu przy ulicy Jachimowicza 9 i dzięki temu dołożyć swoją cegiełkę do szczęścia Marysi.
Oprócz tego można przepisać 1 procent podatku lub przekazać przedmioty na aukcję, którą za pomocą profili społecznościowych prowadzą rodzice Marysi. Zapraszamy również do przekazywania darowizn na portalu zrzutka.pl. Liczy się każda inicjatywa i każdy grosz.
Więcej informacji o tym co u Marysi możecie zobaczyć na Facebooku RAZEM DLA MARYSI
