Pozostali przedstawiciele tego ugrupowania w radzie, albo sami złożyli partyjne legitymacje, albo, tak jak Danuta Marosz i Stefania Pawełek, zostały usunięte z partii na mocy decyzji partyjnego sądu. Wtorkowe posiedzenie Wojewódzkiego Sądu Partyjnego SLD we Wrocławiu zakończyło się wykluczeniem obu radnych z szeregów partii. Ilona Socha, Zdzisław Dobrowolski, Robert Rozmuski i Jerzy Krzyżowski złożyli rezygnację z członkostwa w SLD nie czekając na rozstrzygnięcia sądu.
Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się pod koniec stycznia od głosowania nad uchwałami rady miejskiej dotyczącymi likwidacji kilku wałbrzyskich szkół. Radni SLD głosowali za lub wstrzymywali się od głosu. Władze powiatowe partii uznały to za niesubordynację, a Szymon Heretyk stwierdził, że sprzeniewierzyli się lewicowym ideałom, dlatego skierowano wnioski do sądu partyjnego o ich wykluczenie z partii.
Zarówno Stefania Pawełek jak i Danuta Marosz stwierdziły, że posiedzenie sądu było żałosnym przedstawieniem i przyznały, że nie skorzystają z przysługującego im odwołania do Krajowego Sądu Partyjnego.
- To było żałosne przedstawienie. Sąd, który miał obradować w trzyosobowym składzie był dwuosobowy, ale na decyzji o naszym wykluczeniu są podpisy trzech osób. Mam wrażenie, że nasza obecność na posiedzeniu sądu nie miała żadnego znaczenia, bo decyzja została podjęta wcześniej. Czuję żal, bo wiele pracy poświęciłam na rzecz tego ugrupowania, nawet w najgorszych czasach, gdy SLD wszyscy opluwali – mówiła w rozmowie z nami Stefania Pawełek.
Z kolei Danuta Marosz miała problem ze sprecyzowaniem swoich odczuć. Potwierdziła jednak słowa Stefanii Pawełek, że była to farsa, a wyrok był z góry uzgodniony.
- Nie wiem jak nazwać to, co czuję. Naiwnie sądziłam, że będę miała szansę przedstawić swój punkt widzenia. Tak się jednak nie stało. Okazało się, że tylko jeden punkt widzenia jest brany pod uwagę. Odwoływanie się od decyzji sądu nie miałoby sensu, bo w tym sporze liczy się tylko jedna racja. Uważam, że jeżeli jest się w grupie, to trzeba mieć do siebie zaufanie, a w tej sytuacji miałabym z tym problem – zakończyła Danuta Marosz.