Tym samym powstał vacat, który z naszego, wałbrzyskiego, punktu widzenia mógłby zostać wypełniony przez osobę związaną z naszym miastem. Do wyboru mamy dwie osoby: Piotra Sosińskiego i Jerzego Tutaja. Biorąc pod uwagę układ polityczny w samorządzie województwa, w grę wchodzi tylko Jerzy Tutaj. Jeszcze w ubiegłym tygodniu na „giełdzie nazwisk” Jerzy Tutaj się nie pojawiał, ale od niedzieli, wtedy zapadła decyzja partyjna, jego szanse poważnie wzrosły. Sam zainteresowany nie traktuje nominacji w charakterze awansu politycznego czy partyjnego. Skromnie czeka na decyzję sejmiku:
- To dopiero rekomendacja. Nie traktuję tego w kategorii awansu w hierarchii partyjnej. Przedstawiając mnie jako kandydata, podkreślano raczej moją pracę w samorządzie i to, że od pięciu lat kieruję Komisją Polityki Rozwoju Regionalnego i Gospodarki. Platforma Obywatelska nie ma w sejmiku większości, która gwarantowałaby wybór, dlatego proponuje poczekać do czwartku. Twierdzę jednak, że moja obecność w zarządzie województwa byłaby wskazana, choćby z tego powodu, że tam, gdzie nas nie ma, tam o nas się zapomina - zakończył filozoficznie Jerzy Tutaj.
Z tym ostatnim zdaniem zgadza się drugi z wałbrzyskich reprezentantów w sejmiku, Piotr Sosiński: - Dysproporcja geograficzna w zarządzie jest niekorzystna dla Wałbrzycha. Podczas prac rzeczywiście brakuje wałbrzyskiej perspektywy, można to wykazać w wielu sytuacjach. Mimo, że nie jestem z obozu politycznego Jerzego Tutaja, to uważam jego obecność w zarządzie za wskazaną, wręcz pożądaną.
Czy w takim razie siła Wałbrzycha w województwie zostanie wzmocniona? Czy będzie to krok w stronę realnego rozwoju naszego miasta? O tym przekonamy się w dłuższej perspektywie. A o stosunku „Metropolii” do prowincjonalnego Wałbrzycha przekona nas czwartkowe głosowanie.